Smutek ? Ze uplyw czasu zmienia ? Piekna niegdys markietanka (heaulimière – czyli zona zbrojaza [od starofrancuskiego „helme”= polski „helm”]), żaluje u Villon’a swych zlotych wlosow, karminowych usteczek i kruczych brwi i namawia mlode panie (zony rekawicznikow, przedzarzy i drukarzy) by nie zamykaly drzwi i nie wyganialy chetnych do wejscia do ich ogrodka. Ach François widac nie chcial byc wyganiany i to „carpe diem”pieknych mieszczanek chcialby wykorzystac ! Cialo sie starzeje, zmarszczek przybywa, w kosciach strzyka. Dla mnie nie jest to sygnal na przykucniecie przed ogniem i na martwienie sie, ze kiedys to bylo lepiej i ilu to rzeczy nie wykorzystalam (jak heaulimière u Villon’a). Ani tez na zamawianie wizyt na botoks i liposusion. Dobra ksiazka, poznac cos nowego, cieszyc sie owocami tego co sie zrobilo i „wesole jest zycie staruszki”. Albo nawet tylko zajac sie produktywnym iskaniem, jak moja starsza kuzynka z fotografii po lewej !
PS. Wiem, ze autor chcial powiedziec o podobiestwie fizycznym malpki i czlowieka w zwiazku z setnymi urodzinami Darwina, ale czytelniczki Anny co innego sobie wyczytaly, wypatrzyly i jako temat do rozmyslen przeznaczyly !
To zdjęcie zostawiłem właściwie bez słów, bo otwiera tyle skojarzeń, że moja arbitralna interpretacja byłaby czymś niestosownym. Miałem rację, naprawdę pięknie piszecie. Słyszałem to już kilka razy, że czytelnicy komentarze cenią sobie na równi, a może bardziej niż blog. Dziękuje Wam.
Ogromny smutek. Obie rozumiem.
OdpowiedzUsuńSmutek ? Ze uplyw czasu zmienia ?
OdpowiedzUsuńPiekna niegdys markietanka (heaulimière – czyli zona zbrojaza [od starofrancuskiego „helme”= polski „helm”]), żaluje u Villon’a swych zlotych wlosow, karminowych usteczek i kruczych brwi i namawia mlode panie (zony rekawicznikow, przedzarzy i drukarzy) by nie zamykaly drzwi i nie wyganialy chetnych do wejscia do ich ogrodka.
Ach François widac nie chcial byc wyganiany i to „carpe diem”pieknych mieszczanek chcialby wykorzystac !
Cialo sie starzeje, zmarszczek przybywa, w kosciach strzyka. Dla mnie nie jest to sygnal na przykucniecie przed ogniem i na martwienie sie, ze kiedys to bylo lepiej i ilu to rzeczy nie wykorzystalam (jak heaulimière u Villon’a). Ani tez na zamawianie wizyt na botoks i liposusion. Dobra ksiazka, poznac cos nowego, cieszyc sie owocami tego co sie zrobilo i „wesole jest zycie staruszki”.
Albo nawet tylko zajac sie produktywnym iskaniem, jak moja starsza kuzynka z fotografii po lewej !
PS.
Wiem, ze autor chcial powiedziec o podobiestwie fizycznym malpki i czlowieka w zwiazku z setnymi urodzinami Darwina, ale czytelniczki Anny co innego sobie wyczytaly, wypatrzyly i jako temat do rozmyslen przeznaczyly !
To prawda, była myśl o Darwinie i czuła o krewnych, ale też wiem, że Anny to Anny. Za nimi nie nadążysz.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńObydwie łączy kamień.
OdpowiedzUsuńZaklęty.
To zdjęcie zostawiłem właściwie bez słów, bo otwiera tyle skojarzeń, że moja arbitralna interpretacja byłaby czymś niestosownym. Miałem rację, naprawdę pięknie piszecie.
OdpowiedzUsuńSłyszałem to już kilka razy, że czytelnicy komentarze cenią sobie na równi, a może bardziej niż blog. Dziękuje Wam.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCieszmy się tym co jeszcze jest,na smutek nikomu nie zabrakło nigdy CZASU.
OdpowiedzUsuń