Dla Norwida wędrówka to był "ponad stanów stan".
Przecież ja aż w nieba łonie trwam,
Gdy ono duszę mą porywa
Jak piramidę!
Przecież i ja ziemi tyle mam,
Ile jej stopa ma pokrywa,
Dopókąd idę!
Cyprian Norwid, PielgrzymW wierzeniach, mitach, bajkach wyruszenie w drogę miało podstawowe znaczenie. Jedna z najwcześniejszych i najbardziej znanych prac strukturalizmu literaturoznawczego, Włodzimierza Proppa „Morfologia bajki”, jako pierwszą funkcję postaci, czyli zasadnicze posunięcie bohatera wymienia odejście.
Obraz Witolda Masznicza pokazuje odejście w scenerii właśnie bajkowej. Niepotrzebnie oprawiono go w ramy, bo artysta już je namalował; być może nie było go stać na prawdziwe, a być może po to, by zamknąć opowieść w cudzysłów: biedny, trochę groteskowy, ale bardzo dzielny bohater idzie samotnie w świat. To opowieść o odrzuceniu, cierpieniu i wolności.
Dodam jeszcze na stronie, że to czuła opowieść o bardzo skrytym, wielkim marzeniu mężczyzn.
Bo wędrówka, droga to przygoda, w której się pięści nie prosisz. Podejmujesz konieczne ryzyko i odbierasz nagrodę - wiedzę i poznanie. Japońskie "do" (droga) jest słyszalne w nazwie szkoły walki ogólnie nazywanej budo, a szczegółowo np. judo. Trzeba wyjść z domu, a czasem nawet uciec("chłopak uciekł na morze"), by spotkać się z Losem.
OdpowiedzUsuńByło już o podróży pociągiem, a teraz o odejściu mężczyzny, które nie zawsze jest możliwe. Cytowany we wtorek Jerzy Tomaszkiewicz tak pisał:
OdpowiedzUsuńUlotka
ni dokąd uciec wrócić dokąd
jakbyś z pożogi w zaspę wpadł
w łopocie śniegu znika pociąg
jak szklanka rozprysł się nasz świat
i tylko strach że znów na dworcu
w zamieci dnia dopadnie cię
czupurny uśmiech świeżych fiołków
ulotka serca zmięta w pięść
Jestem niezrozumiany jak ten Norwid. Ani mi wtedy chodziło o pociąg, ani teraz o melodramat na dworcu.
OdpowiedzUsuńi do pociągu i do odejścia
OdpowiedzUsuńkażą mi dodać niezrozumienie
gdy odlatują zdania od ludzi
wracają tylko teksty dla kobiet
Powiem szczerze, znam pana Kowarskiego (to nick). Znam, cenię i mogę zaręczyć, że ani on, ani ja nie dokonujemy rozgraniczenia na ludzi i kobiety. Pan Kowarski chciał być poetyczny, a z metaforą bywa tak, że czasem wymsknie się autorowi i on nie wie, a ona wystaje jak półdupek zza krzaka.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHe, he,
OdpowiedzUsuń"Jestem niezrozumiany jak ten Norwid. Ani mi wtedy chodziło o pociąg, ani teraz o melodramat na dworcu."
Co autor chcial powiedziec...
A czytelnik swoje wie. I wie co on wyczytal, wiec to co autor POWIEDZIAL, mimo ze tego nie chcial !
To tak jak w malarstwie. Ogladasz olbrzymie malowidlo, a zostaje ci w pamieci tylko stokrotka pod nogami konia z tego obrazu.
Albo te wspomnienia, co jak winogrona kurcza sie i nabieraja slodyczy przeksztalcajc sie w rodzynki.
Do trzech razy sztuka!
OdpowiedzUsuńMoja metafora nie wystaje, bo nie wcisnęła się w komentarz. Poprzednia próbowała na skróty, przez trawnik Korespondenta. Razem z miętą wycięta?
Ta ostatnia z tegorocznych, przefrunęła nad Eldorado, dotknęła Kandyda, z Kantem doszła do rogatek, spojrzała w niebo i do domu wróciła, by wydłubać z ciasta resztę słodkich rodzynek.
Dobrej nocy!I dobrej drogi, co do domu prowadzi.
To odwieczna gra na scenie. Wydaje się, że mówimy od siebie, a to mamroczą w nas archetypy. Mężczyzna mówi: w drogę, a kobieta, że dziś ciasto rodzynkowe wyszło bardzo smaczne.
OdpowiedzUsuńZnakomity ten Kleyff, Señor Peatero.
Nie wiedzialem, ze ojciec namalowal taki obraz. Dziekuje za umieszczenie w Sieci
OdpowiedzUsuńRobert E. Masznicz