Jaki to był słodki czas niewinności (rok 1869), kiedy gatunek tytoniu nazywał się "Pierwsza miłość".
Dziś na pudełkach papierosów są wielkie ostrzegawcze napisy. Podobno za dwa lata już całe opakowania będą białe i opatrzone tylko czarnymi inskrypcjami: wielką, o szkodliwości palenia i małą, z marką papierosów. Zniknąć ma podobno nawet logo. To i tak nieźle, bo w Anglii muszą drukować obrazki raka krtani lub wieszczące niechybną impotencję.
Popatrzcie, póki jeszcze wolno, na tę pannę wśród ptactwa i na szykownego kawalera w kapeluszu z piórkiem. Nie wydają się dotknięci niemiłą niemocą.
Lubię zapach papierosów, ale jedynie wtedy, kiedy chcę. Wypalam najwyżej paczkę na rok, tylko na wolnym powietrzu i z alkoholem. Nigdy nie paliłem nałogowo, lecz w młodości więcej. Nie wiem, czy tytoń był wtedy szlachetniejszy, czy płuca pojemniejsze, bo smakowały bosko. To były rzeczywiście, jak pisze Mickiewicz, "stambulskie gorycze".
Pamiętam pierwsze "Pall Malle": miałem 17 lat, wakacje po maturze. W korytarzu zatłoczonego, nocnego pociągu do Kołobrzegu spotkałem młodą nauczycielkę WF z mojego liceum. Całą noc przegadaliśmy, mówiliśmy sobie "ty" i wypaliliśmy tę paczkę.
W kłębach szlachetnego dymu wyszedłem z wieku uczniowskiego. Nie było na opakowaniu ostrzeżeń, czym grozi dorosłość, ale i tak bym nie posłuchał.
piątek, 15 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
http://polonus.wrzuta.pl/audio/7QmG26B70hv/dym_z_papierosa_19
OdpowiedzUsuń...i ten dym z papierosa
OdpowiedzUsuń...i głos Ordonki
Wspomnienie dobrych i złych dni.
http://www.youtube.com/watch?v=I-e430kkfX0
Pamiętam tamte lata kiedy wolno było palić w lokalach publicznych,w autobusach na poczekalniach dworcowych.W kawiarniach unosiły się kłęby dymu,no bo jak kawusia, to i papieros koniecznie .
OdpowiedzUsuńPierwszego paperosa zapaliłam mając 20 lat.Jakoś nie chciała mi się kleić praca dyplomowa .I tak sobie popalałam prawie przez 30 lat.
No i nie ja rzuciłam papierosy,to one mną rzuciły.Muszę przyznać,że było niewesoło .
W oparach dymy rzeczywistość miała zamazany kształt. Pamiętam te popielniczki przypięte do siedzeń w autobusach. Kiedy znany aktor i reżyser A.Z. przylatywał do Szczecina na próby w teatrze, pewnego razu pani na lotnisku zapytała go - Ach, a gdzie pana słynny biały smoking. Nieśmiały i skromny A.Z. rozejrzał się wokół i uradowany odczytał napis - No smoking! A w walizce wiózł dla całego zespołu wspomniane "Pall Malle" albo "Carmeny".
OdpowiedzUsuńW tamtych czasach paliłam "Goluoises" - mocne, bez ustników, palone w szklanej fifce, a kupowane na dworcu PKP w Katowicach . W paleniu była jakaś determinacja, przekora i fantazja... obraz z mimozami i dymkiem z papierosa.
Dzisiaj już tylko bawi jak
- Goluoises, la cigarette de lihome fort - obejrzyjcie na YT
Ja też wolałem kiedyś męską literaturę i czasem, od święta, te Goluoisy, a także Gitany. Prawdziwą jednak czarcią moc miały kubańskie Partagasy.
OdpowiedzUsuńDo takich mocnych papierosów najbardziej pasowało mocne piwo. Wtedy to mógł być tylko porter.
Bo był, trochę wcześniej, taki jeden co palił cygara Maria Mancini i pił porter...
Były gorsze papierosy i gorsza literatura. Ja na przykład ciągle rzucałem palenie, więc najczęściej nie miałem przy sobie fajek i musiałem odwiedzać fumfli. Mirek Sznajder miał skitrane niebieskie goluazy, które kupował u szatniarza w Bristolu, ale trzymał je na lepsze okazje. Kiedy chciałem się porządnie najarać, chodziłem na Piękną 46, do poety Krzysztofa Sieniawskiego. Miał Sporty albo Extra Mocne bez filtra. Mogłem siedzieć do nocy, bo wyciągał wtedy drugą paczkę.
OdpowiedzUsuńDym z dusznych papierosów przesączał się do jego wierszy.
Zapamiętałem „w ustach papieros, jak psia gwiazda świeci’. I jeszcze taką frazę:
„A kiedy wstaję – papierosa
jak pelikana szyję skręcam
na mojej ziemi kwiaty posadź
znad których dymi krew zwierzęca”.
Samo palenie nie sprawiało przyjemności. Najtrudniejszy był do zaakceptowania specyficzny aromat, który wnikał w ściany i ubrania ... ale piękne były długie kolorowe lufki...
OdpowiedzUsuńDzisiaj myślę o tym zjawisku patrząc bardziej w stronę stacji Moskwa -Pietuszki.
First love.
OdpowiedzUsuńZamyśliłam się i zaciągnęłam Marlboro, jak zawsze.
Pamiętam Partagasy z opowiadań Taty.
First love, myślę dalej.
A ta ostatnia? Tak, ta ostatnia jest najważniejsza.
Mam prośbę do Jerzego.
Niedawno, przy okazji "Umarłej księgarni", pan Kowarski napisał o książce, którą kupił i nie przeczytał, myślę że nie była dla niego ważna, ale zastanowiło mnie to, jak wiele mam książek nieprzeczytanych.
Przegapiłam wiele ważnych, do których nie mogłam, albo nie chciałam wrócić.
Doskonale pamiętamy przeczytane książki, a mnie męczą te nieprzeczytane.
Czy mógłbyś tu gdzieś Jerzy założyć bibliotekę książek nieprzeczytanych?
Dział "polecanych" też byłby wspaniały.
Książki? To trochę zbyt ambitny dla mnie pomysł, ale doskonały na jakiś blog kolektywny z równoprawnym dostępem. To można będzie zrobić, jeśli zgłoszą się chętni współautorzy - moderatorzy.
OdpowiedzUsuń