Zasiedzieli się goście w ogrodzie. Przybyli niespodzianie, w Nowy Rok. Rozsiedli się przy stole, siedzą i siedzą. Co dziwne na stole nie ubywa, a im brzuchy rosną.
Żona mówi: "Powiedz im coś. Jak długo tak można." Ja jej na to, że przecież tak bywa. Posiedzą i pójdą, a tylko z nimi ładniej.
Byłem dziś w lesie. Tam obsiedli każdą gałązkę. Gdybym był egzaltowany, powiedziałbym, że jest dość pięknie. Każda ścieżynka wygląda jakby szła od Kościeliskiej.
Myślę, że niedługo już ich. Spójrzcie na tę kroplę. To może pierwsza łza po zimie.
środa, 13 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Na stole pyszni się tort bezowy.Goście wygodnie rozparci w fotelach ani myślą o odejściu.Widać dobrze pojedli,co można stwierdzić patrząc na ich opasłe brzuchy .
OdpowiedzUsuńTak to zawitał do nas tej zimy biały ,puszysty śnieg.
/A onciągle narastał,tu w kopiec,tam -w stos,
I drzewom białych czupryn craz to dokładał,
Ślepil oczy i łechtał podbródek i nos,
I fruwał- i tkwił wpróżni- i bujałi padał.
Powoli czas ...odejsc...? Nie bede pakowal waslizek, zabiore ze soba tylko moje ulubione papierosy..!
OdpowiedzUsuń