Mróz w lesie ma swój urok. Wprawdzie szczypie w brodę i zmarznięte koniuszki palców ledwie naciskają migawkę, ale pięknie jest i bezwietrznie.
I byłoby całkiem cicho, gdyby nie skrzypienie śniegu pod stopami. Im mróz większy, tym przeraźliwej skrzypi.
Na drzewach powisają łachy śniegu, które w cieplejszą godzinę już miały spaść z gałęzi, ale mróz je nagle wykrochmalił i wyglądają jak zamarznięta bielizna (zawsze się dziwiłem, że na wsi suszą ją zimą na powietrzu).
Serce się kraje, kiedy widzę jak cierpią ptaki. Niewiele ich, a te które są, szukają człowieka. Instynkt podpowiada im, że gdzie on, tam pożywienie. Płocha sikorka modra zalotnie polatuje nisko, aż zastygnie na gałązce w nadziei, że ogrzeje ją wschodzące słońce.
Kos, który zwykle naśmiewa się ze mnie po chaszczach, dziś przelatuje z jednej strony drogi na drugą i pytająco łypie pomarańczowym okiem.
Dzięcioł liczy na siebie. Trudno określić, skąd dochodzi stukanie, aż wreszcie spadająca śnieżynka zdradza go i widzę, że dzielny kowal zuch pracuje kilkanaście metrów nade mną.
Tknięty wyrzutami sumienia wracam do domu, gotuję kaszę, nasączam olejem i rozsypuję w karmiku.
poniedziałek, 25 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękne ujęcia zrobiłeś w lesie .Ciekawie wygląda spadający na gałęziach śnieg podobny do suszącej się na mrozie bielizny .
OdpowiedzUsuńBielizna suszona zimą na powietrzu ma zapach wiatru i mrozu . Jest to świeży, orzeźwiający zapach .
U mnie całą zimę suszarka stoi na balkonie .Więc ręczniki,ścierki i pościel tam wymarza zimą.Potem dosycha w domu .Po uprasowaniu świeżość w domu i w szafie aż miło .
Ptaki za moimi oknami mają prawdziwą stołówkę. Na pokrywy do studzienki CO mieszkańcy sypią pokarm
Warto widzieć jak ptactwo,począwszy od wron i mew do tych najmniejszych zgodnie ucztuje. Aż miło patrzeć.
Może być i zima! Byle baronowa dopisała.
OdpowiedzUsuńDla nie wtajemniczonych, señor Peatero nawiązał do wiersza KIG. Dalej tam było m.in.:
I nie powie stary baron
więcej do mnie paszoł won,
nie wypchnie na bruk z gitarą,
bowiem w grobie leży on.
Czarna kryje go pydżama,
biedak gonił resztką sił,
tak jak stał, w salonie zamarzł,
bo lufcik otwarty był.
Zły baronie, dobrze tak ci!
chciałeś naszą miłość zgnieść,
nasze słodkie koci-łapci,
że tak powiem, naszą płeć.
Na złość tobie wiosną Amor,
co sekrety różne zna,
ukołysze nas tak samo
w tym najsłodszym TRULLA LA.
Powiem Wam, że tej zimy tylko najbardziej przedsiębiorcze baronowe przetrwają.
OdpowiedzUsuńPrzy tym mrozie, to nie tylko stary baron zamarza.
Widziałam dzisiaj jedną taką, opatuloną w dwa koce, przy kominku.
Wrzucała do ognia jakieś listy, zasuszone kwiatki, jakieś wiersze niedokończone.
Smutno się uśmiechała i szczelniej opatulała kocem.
Zamiast zrobić solidny zapas drewna.
Takie czasy.
Zimno sentymentalnym
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńI podobno
OdpowiedzUsuńw starym piecu diabeł pali.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOj nie dokuczałby chyba nikomu paląc w piecach i kotłach w te siarczyste mrozy .
OdpowiedzUsuńA z gotowana kasza to uwaga ! Jesli zamarznie, to naprawde moze ptaszkom zle zrobic zamiast dobrze !
OdpowiedzUsuńZamarzła, ale i tak ich nie ma. Dziękuję, wyrzucę.
OdpowiedzUsuń