Dla mnie przedwojenna Polska od dzieciństwa wydawała się czymś lepszym, głównie za sprawą Matki, która wszystko w zgrzebnym socjalizmie porównywała do Międzywojnia. (Bywało to niekiedy zabawne, bo porównywała też ceny - np. "ciastko przed wojną kosztowało tylko 20 gr").
A potem, kiedy w latach 60. otworzył się przede mną skarbiec tamtej kultury, poezji zwłaszcza, zobaczyłem ten czas jako Arkadię.
Plakat Stefana Norblina (ok. 1930 r.)
W jałowym zawodowo stanie wojennym dałem wyraz tej tęsknocie i wraz ze znanym dzisiaj historykiem Markiem Jabłonowskim napisaliśmy grube „Kalendarium II Rzeczypospolitej” (prace wydawnicze trwały tak długo, że książka ukazała się w 1990 r.). Odbrązowiło mi się wtedy Dwudziestolecie mocno, ale i tak uważam, że był to jeden z najszczęśliwszych okresów w dziejach Polski.
Fragment dyskusji o tym w innym miejscu:
Piotr O.: Tamta Polska miała mnóstwo wad i niesprawiedliwości. Swoich więźniów sumienia i swoje dyskryminacje. Szkoda, że nie pozwolono jej naprawić się.Może jeśli chodzi o ogólną pomyślność, to minione dwudziestolecie było lepsze, ale już z innymi i dla innych ludzi. Mam wrażenie, że aktualne pokolenie dostało wolność i bezpieczeństwo trochę za darmo. Pokolenia minione nie otrzymały nawet cząstki tego, choć wydają się dzielniejsze, bardziej wspaniałomyślne i patriotyczne. Zasłużyli, a nie dostali.
Ja: To prawda, był w Ojczyźnie rachunek krzywd... Jednak wiek XX to wiek błędów. Spójrzmy na błędy innych, na Niemcy, na ZSRR, na Hiszpanię, na Włochy (Abisynia) na Imperium Brytyjskie (Indie), na francuskie kolonie. A nasze państwo trwało zaledwie 20 lat, zlepione po stu dwudziestu z trzech rozdartych części.
Najbardziej zdumiewające jest porównanie stosunku do przeszłości. II Rzeczypospolita potrafiła wielkodusznie wnieść się ponad czas zaborów i w narodowym tyglu wytopić szlachetny amalgamat.
Przede wszystkim gruba kreska była wówczas czymś naturalnym. Nikomu nie wypominano przeszłości. To dawni pruscy oficerowie stworzyli marynarkę wojenną RP, sam Piłsudski miał oczywiste kontakty z wywiadem austro-węgierskim, a wielu generałów WP służyło wcześniej w armii rosyjskiej.
Plakat Zygmunta Kamińskiego (1926 r.)
W tej sprawie akurat tamte pokolenia miały szczęście: ludzie bez wyobraźni serca zaczęli przychodzić na świat dopiero 30 lat później.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCiekawy dwugłos. Ja go słyszę w środku.
OdpowiedzUsuńMatka mówi, jak Peatero, a ojciec jak Jerzy.
Czy jestem stroną sporu? Ja nie mówię, że było pięknie i cudownie. Wiem, że "nieraz smakował gorzko na tej ziemi więzienny chleb". Ja ją tylko podziwiam. Tamtych ludzi przede wszystkim, że potrafili tyle. I strasznie mi ich żal. Wszystkich.
OdpowiedzUsuńPlakat S. Norblina przywołał wspomnienia o fantazji i szlachetności tamtego pokolenia.
OdpowiedzUsuńAnna Puget opowiadała o gorzkim chlebie, ale i jaśniejszym słońcu.
Jej ojciec, E.Kwiatkowski, wzruszony marzeniami młodych chłopców podstawił dodatkowy wagon,żeby mogli przyjechać do Gdyni i zobaczyć jak buduje się nowa Polska.
Na dworcu czekała na młodzież orkiestra i kosze z pomarańczami...
Do dzisiaj można w Gdyni spotkać staruszki wędrujące z kwiatami pod pomnik tego wielkiego człowieka.
To tamci ludzie łkają w nas.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, łkała moja babka, ja już szlocham.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA z tą zapamietaną ceną slodyczy, to cos jest !
OdpowiedzUsuń(Ja pamietam, ze mleczna czekolada z orzechami kosztowala 19 zloty 50 groszy (przed inną wojną))
W mojej rodzinie przedwojnie jawiło się jako Raj Utracony.
OdpowiedzUsuńMocno wchłonęłam w siebie ten przekaz.
Peatero słusznie relatywizuje.Teraz to wiem.
Do tego była potrzebna wiedza a nie opowieści sercem mówione.
Gruba kreska ,którą zastosowała II Rzeczpospolita miała znaczenie dla naszej rodziny.
Pradziad był oficerem w armii carskiej a potem tworzył marynarkę RP.
To On był przedstawicielem szlachty popowstaniowej,która utraciwszy majątek ,szukała wykształcenia i pracy w głębi Rosji.
Orzeszkowa przeciwko takim jak On mocno grzmiała w swej publicystyce.
Orzeszkowa chętnie wspominała dziadka - uczestnika wojen napoleońskich. Biografowie pisarki odkryli, że istotnie dziadek Elizy brał udział w wojnach napoleońskich, ale po stronie rosyjskiej! Czyż nie tak jest z dzisiejszymi neofitami?
OdpowiedzUsuń