- Ale przecież pan nie zaprzeczy, że świat zmierza w złym kierunku.Nie lubię katastrofizmu oraz demagogii i odpowiedziałem żywo.
- Zaprzeczę. Jest mniej niż kiedykolwiek wojen, zbrodniarze międzynarodowi są karani, a obszary głodu są coraz mniejsze. I ludzie są wrażliwsi na los innych.Młodszy słuchał mnie z rosnącym zaciekawieniem, lecz starszy odciągnął go i grzecznie podziękował.
- Ale nie wszędzie.
- To prawda, ale jesteśmy tutaj i tutaj tak jest. Ja zawsze myślałem, że chrześcijanie są od głoszenia dobrej nowiny, a nie od straszenia.
Opowiadałem tę historyjkę z pewną dumą, ale kiedy wczoraj zobaczyłem ten naiwny plakat sprzed stu lat (warto go obejrzeć w powiększeniu), zastanowiłem się czy miałem rację. Postuluje on protestancką ascezę, która wymaga wstrzemięźliwości, samokontroli i skromności, a przede wszystkim pracowitości i wyrzeczenia się rozpasania.
Pomyślałem, że choć rzeczywiście jest mniej wojen i chyba też głodu, to bardzo trudno dziś o taki etos. Praca przestała być sposobem wielbienia Boga i służy jedynie zdobywaniu pieniędzy. Wprawdzie często tylko po to, żeby żyć, ale i często służą one dostarczaniu przyjemności. Bo ludzie chcą więcej i więcej. Cały system ekonomiczny oparty jest na założeniu, że popyt rośnie. A środowisko? A ziemia? Co z nią? Co z nami?
Niestety, nie dysponujemy aktualnymi danymi i nie wiemy jaki odsetek jest po śmierci zbawiony, a jaki potępiony, a przede wszystkim czy wielbłąd przechodzi przez ucho igielne i czy pytają go ile nabrudził.
Nie jestem taki święty, jak można by sądzić po tym pisaniu. Jeśli chciałbym wskazać moje miejsce na obrazku to po prawej stronie niestety. Najchętniej przy stole, jeśli można, to obok pani w złocistej sukni. Pocieszam się, że niedaleko jest rozwidlenie dróg, że zawsze zdążę przeprosić towarzystwo, wstać od stołu i lekkim kłusem wziąć murek. A potem? Nie ma innej drogi. Potem pod górę!
Czymże cyklista zasłużył na potępienie? Troszkę mnie to zaniepokoiło.
OdpowiedzUsuńMusi coś w tym być, ale ja nie mogę się doczekać zejścia śniegów, żeby napompować opony i pogrzeszyć trochę.
OdpowiedzUsuńA w teologii pod górkę znaczy - już z górki!
OdpowiedzUsuńO duszę cyklisty jestem spokojna, skoro nawet rogaty ma być zbawiony...
Byle do wiosny?
Ach, żeby westchnąć:
Nie pytay, kędy hoże dziewki
Idą stąd y na iakie brzegi,
Iżbyś nie wspomniał tey przyśpiewki.
Ach, gdzie są niegdysieysze śniegi!(F.Villon)
Autor odważniejszy - nawraca (nie powiem "puka") w pojedynkę.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to by coś pomogło, ale moja Matka stosowała na wszystko kalcypirynę, bo nie miała niczego innego.
OdpowiedzUsuńPamiętam w latach sześćdziesiątych takie dni na Lelechowskiej, kiedy nie było prądu, chleba i cukru. Nie przypominam, sobie, żeby kiedykolwiek brakowało kalcypiryny. Miałem już 23 lata, a nadal otwierałem usta i przyjmowałem od Matki machinalnie kalcypirynę, przez sen.
Kiedy po ślubie moja Ewa zasnęła na Boernerowie i coś zaczęła mruczeć, usłyszałem, głos jakby zza sceny
- Daj jej kalcypirynę!
Do dzisiaj mi to wypomina.
A przecież wcześniej o mało nie wykończyłem kalcypiryną Ciotki Władki. Ciotka była chyba uczulona, twarz jej tak spuchła, jakby przekręciła się w poprzek. Przeraziłem się rano, gdy stanęła nad moim łóżkiem i zaczęła lamentować
- Co o ś ty y ze ę mną zro o bił.
Nie mam pojęcia, czy wystarczą dobre intencje? Nie wiem, co będzie ze mną po smierci?
kowarski
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJest nadzieja! W przekroczeniu murku pomagają sobie pary: u samej góry kobieta mężczyźnie, a trochę niżej mężczyzna kobiecie. Bo zaprawdę jest tak, jak pisze współczesny katolicki teolog:
OdpowiedzUsuń„Zakochać się” jest łatwo, wystarczy do tego tylko kilka sprzyjających okoliczności. Z prawdziwą miłością jest inaczej. Jest ona czymś bezwarunkowym, od niczego niezależnym i mającym na uwadze wyłącznie życie kogoś drugiego. Jeżeli zdarzy nam się doświadczyć czegoś podobnego, niezależnie od tego w jak zaskakujących i odbiegających od powszechnych oczekiwań warunkach, możemy być pewni, że ogarnęła nas miłość samego Boga.
Kochaj i rób co chcesz, jak zaleca św. Augustyn.
Iż umieram dla Ciebie z miłości, piękna Markizo, Twoje piękne oczy sprawiły.
OdpowiedzUsuńTo zastanawiające ale odwiedzajacy nas nawracający, ja jakoś dziwnie widuję raczej starszawe panie, nie kuszą nas obrazami raju. Może brakuje nam protestantów z ich czytelną jasnością i prostotą przekazu. Mass media w przerysowywaniu obrazów sztana zagubiły jego konieczną niedookreśloność, szatan musi być na bierząco, ze współczesnymi realizacjami żeby nie wywołac w nas wybuchu śmiechu przy jakiejś starodawnej torturze. Można sobie wyobrazić że skłonni bylibysmy parsknąć śmiechem, odwrócić sie na pięcie i wyjść z piekła, będąc pewnym że to nowy reality show. Jakby nie patrzeć na dole jest ciekawiej dlaczego zatem mielibyśmy zmierzyć sie z drogą pod górę, która nie zapowiada tego co nas oczekuje. Czy zbliżając się do raju nie powinniśmy odczuwać jego pożądania? Na plakacie Jerzego im wyżej i blizej tym puściej i jakby "nie dla nas". Ciekawe czy tam u wrót bezmała Pan odciąga Panią czy Pani wciąga Pana? W sumie nie odeszliśmy daleko od Boschowskiego "Wozu z sianem". Jakoś późno, może by tak jednak skusić się na kalcypirynkę, czy dziś też pozwala się wyluzować?
OdpowiedzUsuńRozmawiałem z kobietą, która tak jak niektórzy fani Slowobrazu, rozszyfrowała nickname pana P21 jako P.rok 1921.
OdpowiedzUsuńI zważywszy na ten rocznik podziwiała Jego życie uczuciowe i mnie dawała Go za przykład.
kowarski
Dzisiejszy plakat ,jako żywo przypomina mi film Stanisława Różewcza "Piekło i Niebo".
OdpowiedzUsuńObejrzałam film po raz pierwszy jako mała dziewczynka i mimo wyrzutów sumienia,które do dziasiaj pamiętam ,zdecydowanie bardziej podobało mi się piekło.
Nastrój ,muzyczka-to działało na wyobrażnię.
http://www.youtube.com/watch?v=-T7PoYBmd4o&feature=related
Gadajcie co chcecie, a miłość jest i tak nieśmiertelna i jest to jedyny doświadczany przez wszystkich rodzaj nieśmiertelności - mówię tu o wszystkich rodzajach miłości: do matki, ojca, kobiety itd.
OdpowiedzUsuńPosłuchajcie Okudżawy:
http://www.filestube.com/5379e3eb92909c3003ea/details.html
Wierzę w zbawienie głoszone przez ks.Wacława Hryniewicza. W raj, w którym słychać muzykę, a tańczyć można bez kursu salsy i samby, gdzie każda żałoba zamienia się w taniec.
OdpowiedzUsuńTrudniej uwierzyć mi w moc kalcypiryny, czy asprocolu, bez którego nie rusza się nigdzie mój brat. Na lot samolotem, na temperaturę i ukraińską chrypę - asprocol.
Wierzę w moc aspiryny i miłości od pierwszego wejrzenia.
Niedługo spotkamy się znowu
OdpowiedzUsuńtym razem
bez dyplomów naukowych
bez wynalazków i gazet
bez dowodów na istnienie Boga
bez kwitów
bez programów i ziemskiej glorii
po drugiej stronie życia
po drugiej,ciemnej stronie serca
po drugiej stronie teorii
ks.Jan Twardowski-ok.1962
S.B
A ja mam nadzieję, że najpóźniej jak to jest możliwe i tylko wtedy, kiedy będzie to bardzo konieczne.
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam do stołu. Jest jeszcze trochę wina i nie wszystko odśpiewaliśmy.
Na cały ból świata - kalcypiryna!
OdpowiedzUsuńTak kiedyś matka uczuła syna.
Kochana mamo, ile jej trzeba,
By prostą drogą zdążać do Nieba?
"Jest nadzieja! W przekroczeniu murku pomagają sobie pary: u samej góry kobieta mężczyźnie, a trochę niżej mężczyzna kobiecie."
OdpowiedzUsuńZ tym pomaganiem to nie taka ewidentna sprawa ! Czy oni sobie aby pomagaja w wejsciu na dobra droge, a nie czasem jedno przeciaga drugiego na złą ?
A co do nickname'a P.21, czy nie jest to kodowana odpowiedz dla J.23 ?
Do P21
OdpowiedzUsuńAugustyn nie powiedział - kochaj i rób co chcesz, tylko - kochaj Boga i rób co chcesz.
- Kochaj i rób co chcesz - to manipulacja.