Ukryła się na wysokości dwóch metrów i dwa metry od okna, w daglezji, co ją przywiozłem z Bieszczadów. To znaczy ukryła głowę. Brodzę w śniegu obok, żeby rzucić paszkotowi jabłko i udaję, że jej nie dostrzegam. Uśmiecham się, bo myślę, że udajemy oboje. Ona, że mi wierzy. Potem robię to zdjęcie z okna: tylko tyle widać. Oglądam w powiększeniu i wzruszają mnie delikatne i regularne włoski, niemal puch na piórkach. Co tam kontrakt!
Niektórzy pamiętają smutną wiosenną przygodę, kiedy napisałem:
Nic nie jest takie, jak się wydaje. Nieszczęśliwa Wilejka, bohaterka wczorajszego dnia przyniosła mi pół godziny temu upolowaną na polu sójkę. Miał być „Doktor Dolittle”, a jest „Park Jurajski.”Potem zawiozłem ją do ptasiego azylu, a po drodze nadałem imię: Kirke. Okazało się, że w zoo pracuje jedna z Czytelniczek, Joanna. Pomagała nam potem, ale wkrótce okazało się, że mimo początkowo dobrych rokowań, ptaka nie dało się uratować.
Mimo tego smutku było coś ładnego w tamtej historii. Poruszyła ona Czytelników. Nie wszystko jest bezduszne i świat nie jest taki zły.
Młody paszkot natomiast (a może kwiczoł, a może po prostu kos?) wcale nie przyleciał mnie pocieszać, lecz dziobie swoje kolejne jabłko.
Tak to jest. Ptaszkowie niebiescy nie sieją, nie orzą, a żyją. Nam się męczyć trzeba.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie wybieram się co prawda za morze, nie chowam się w krzakach i nie uchodzę za najmądrzejszą, ale za to lubię jabłka.
OdpowiedzUsuńAle niezupełnie pojawiłam się tu po nie, jak wspomniany paszkot, a może kwiczoł, a może po prostu kos, choć tak jak on nie przyleciałam pocieszać.
Chciałam podziękować za tę opowieść liryczną.
I mimo wszystko życzyć oddechu
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPociechą dla Ciebie jest Twój ogród.O każdej porze roku zmieniający oblicze,mający uroki wiosny ,lata,jesieni i zimy.Zamieszkałe ptactwo nadaje temu miejscu jakby rangę raju. Tu mieszkają,dostają pokarm i w nagrodę dla gospodarzy śpiewają,ćwierkają ,kwilą , gwiżdżą, fruwają .Czy to nie jest piękne iuspokajające?
OdpowiedzUsuńTrochę mnie ubawił, choć też na swój sposób wzruszył ostatni komentarz, bo jakoś inaczej odbieram Jerzego poprzez jego "urokliwą dekadencję" i jak sobie pomyślałam o tej pociesze ogrodowej, to już sobie wyobraziłam Jego minę. Zastrzegam, że mogę się mylić. Ciekawam co na to inni i On sam?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJuż się szybciutko tłumaczę z tej ogrodowej dla Jerzego pociechy.Miałam na myśli Jego ogród . Z tego co do tej pory niekiedy pokazywał niewielkie fragmenty,
OdpowiedzUsuńkiedy robił zdjęcia ptaków, rosną tam różne ozdobne krzewy i rośliny .Dla mnie ogród jest pociechą dla oczu o każdej porze roku .
Ja nie miałam zamiaru pocieszać kogoś w pewnej sytuacji.Chciałam zwrócić uwagę także i czytelników na fotografie ptaków na tle ogrodu Jerzego .
Pamiętajcie o ogrodach..............
Jest w internecie wiele agresji i chamstwa. Ja tu doznaje przede wszystkim czułości, a marudzę. To dlatego, że niekiedy moje posty celowo zbliżają się do granicy wyznaczonej przez powściągliwość i taki czyjś serdeczny (nie wątpię, że serdeczny) komentarz łatwo przeciąga mnie na drugą stronę. Przytula wtedy głaszcze i współczuje. Ci którzy mnie znają, wiedzą, że nie moja jest ta słodka kraina z marcepanu, że uciekam wtedy jak najdalej (być może nawet zamilknę). To będzie zapewne jedyny taki apel w sieci: uprzejmie proszę o mniejsze zrozumienie, nieczułość, a nawet obojętność.
OdpowiedzUsuńJerzemu się nie odmawia.
OdpowiedzUsuńPtaki,raj,
nieraz bywa inaczej.
Szczególnie o tej porze roku,nad ranem.
Kracząca zgraja wron i gawronów.
Dzioby im się nie zamykają i wtedy obudzony,
miłośnik ptaków chciałby chwycić i ustrzelić.
Trochę słodkiej marcepanowej krainy na nowy dzień.
Jestem niemalże pewna,że śpiewające ptaszki ,układały się w nutki jak na pięciolinii,właśnie w tym filmie.
Niestety nie znalazłam tego fragmentu.
http://www.youtube.com/watch?v=3tFVpj-T5MY&feature=PlayList&p=310ED57000DBC37B&index=0
Innym ptasznikiem jest Jerzy:
OdpowiedzUsuńMężczyznę zbudzisz, gdy go dotkniesz, ale
Kobietę zbudzisz, gdyś dotykać przestał,
Wstaje zdziwiona w swej podłużnej sukni,
Patrzy na sprzęty z tępym przerażeniem.
Ani na chwilę niepewna jest siebie,
Wchodzi w powietrze bosymi stopami,
Jeśli nie krzykniesz, ujdzie bladym oknem,
Jakbyś otrzepał coś białego z dłoni.
O, Pawle, wiele wędrujących kobiet
Zostanie po mnie nad dachami sadyb,
Patrzą za nimi rozkładałem ręce,
Jak ptasznik w smutku bardzo dobrotliwy.
/Z pamiętnika, Grochowiak/
Niepotrzebnie użyłam słowa "pociechą".
OdpowiedzUsuńNie miałam w zamiarze kogoś głaskać ,przytulać ,słodzić ,lukrować i Bóg wie co jeszcze może być w domysłach ludzkich.
Na podstawie zdjęć tego wpisu nadal podoba mi się ogród w zimowej szacie. I to wszystko .
Basia
Najbardziej wytworne i kurtuazyjne towarzystwo w internecie. Pierwsze miejsce w konkursie BonTon roku 2009.
OdpowiedzUsuńObywatelka Zadyma ma rację. Dosyć tego. Idę na wódkę. Gorzką. Nie wiem kiedy wrócę.
OdpowiedzUsuńTowarzysz Jerzy proszony jest o nieszantażowanie towarzystwa słowami typu "być może nawet zamilknę".
OdpowiedzUsuń"Idę na wódkę" - to z kolei brzmi obiecująco wobec kolejnych, czwartkowych treści ...
Może banał skojarzeniowy,
OdpowiedzUsuńnie mogłam się oprzeć.
http://www.youtube.com/watch?v=EcipyROBOeI&feature=related
Ustalmy fakty: ogród Jerzego ma ok. 300 m2, jest to więc raczej ogródek, powiększany talentem fotograficznym włściciela. Za płotem może będzie następny ogródek, a może trawnik, jeśli tak zdecydują właściciele następnej działki. Mieszkamy w mieście i moim "lasem" podwórkowym było kilka świerków posadzonych wzdłuż usypanej górki - zapewniam, że przejście pomiędzy nimi z niespokojnym na smyczy psem przenosiło mnie na prawdziwą leśną ścieżkę. Natomiast fauna ogródków miejskich jest niezwykle bogata - w Wielkiej Brytanii zupełnie wystarcza obserwatorom ptaków (bird watching to narodowe hobby Anglików). Jerzy w odległości niewielkiej ma prawdziwy las, po którego drugiej stronie, na osiedlu Natolin, mieszkałem przez 20 lat. Namawiam go, aby zrobił zdjęcie tego lasu z dość wysokiej górki - Kopy Natolińskiej, po której młodzież śmiga na rowerach górskich i gdzie odbywają się zawody w rowerowych hopkach. Wesprzyjcie mnie w tych prośbach, a poznacie topografię tych "pięknych okoliczności przyrody", jak mawiał inżynier Mamoń.
OdpowiedzUsuńFajny ten blog. I Autor, i towarzystwo też.
OdpowiedzUsuń