- Nie chce mi się (nie potrafię) pisać tego, co aktualnie czuję. Pooglądaj sobie, to zrozumiesz.To coś pod adresem jest przeważnie niezłe i bywa zabawne, ale chciałoby się minimalnego wkładu własnego, śladu intelektualnego przesłania.
Ktoś sprostował, że to nie listy ale odsyłacze, ktoś inny użył znanego w językoznawstwie określenia "fatyczny". Te odsyłacze pełnią funkcję fatyczną, czyli służą nie tyle wymianie myśli, ile podtrzymywaniu kontaktu. To takie internetowe "taaak", "zoba...".
Taaak. Posługujemy się jednak nie swoją własnością intelektualną. Dodajmy coś od siebie. Obrazek, melodia czy zdjęcie niech będą ilustracją, ale Twoich myśli, czy choćby Twojego zachwytu.
Dopisz jedną linię własną ręką. Pisałem o tym do kogoś i zilustrowałem tym fragmentem wiersza, który śpiewała Ewa Demarczyk. Podpisałem, że to "Pocałunki" Marii Jasnorzewskiej - Pawlikowskiej. Potem sprawdziłem i okazało się, że ta akurat strofa pochodzi z wiersza "List" francuskiego poety Blaise Cendrarsa. Znalazłem tekst (to pierwsza zwrotka) i pomyślałem, że przytoczę tu cały, bo jest piękny.
Niżej "Pocałunki" Ewy Demarczyk, wersja śpiewana na żywo, kilkanaście lat po pierwszej. Nagranie jest bardzo ciche, ale musiałem je dać, bo ten tekst w ustach kobiety dojrzałej brzmi niezwykle przekonująco i melancholijnie. Odpowiada mi to dzisiaj.
LIST
Powiedziałaś mi kiedy do mnie piszesz
Nie wystukuj wszystkiego na maszynie
Dopisz jedną linię własną ręką
Kilka słów cokolwiek nic wielkiego
Tak tak tak tak tak tak tak tak
A jednak moja maszyna Remington jest piękna
Lubię ją i dobrze przy niej pracuję
Moje pismo jest wyraźne i jasne
Od razu widać że to ja je wystukałem
Są tam białe miejsca które tylko ja jeden umiem zostawić
Zobacz moja stronica ładnie wygląda
Ale żeby sprawić ci przyjemność dopisuję atramentem
Dwa trzy słowa
I robię wielkiego kleksa
Abyś nie mogła ich odczytać
Przełożyła Julia Hartwig
Elegijną melancholię przeżywał też mistrz Konstanty:
OdpowiedzUsuńElegia
Coraz bardziej wszystko mnie boli
już mi szkodzi nawet i ser;
siedmioma szpadami melancholii
przebity jestem jak Apollinaire.
Głowa od rana puchnie jak bania,
cóż za pożytek z takich bań?
Kiedyś... wciąż... panie. A dziś się słaniam
na nogach nocą, proszę pań.
Bo spać nie mogę. Ha. Ktoś stuka
kościstym palcem do mych drwi.
Już wiem, Poznaję: to kostucha:
- W taniec - powiada - pójdź, K.I.
No, cóż, przyjmuję jej ofertę,
choć tak w piżamie to faux-pas.
I już mnie ciągnie ta dama przez wertep,
gdzie deszcz i noc, i wiatr, i mgła.
Gdzieś pod latarnią w wietrzną zamieć
kostucha nagle w płacz i krzyk:
- Skąd ma pan siedem dziur w piżamie?
Wygląda pan jak siódemka pik.
- Właśnie - powiadam - to mnie boli,
moja kochana, czyli ma chère:
Siedmioma szpadami melancholii
przebiłem się jak Apollinaire.
Czyżby też obchodził urodziny pisane niemałą liczbą? Lat temu wiele bawiliśmy się sumowaniem cyfr na biletach dawnego MZK - szczęśliwym biletem był ten, dla którego suma równała się 21, czyli trafione było "oczko". To oczko mam w swojej ksywie P21 (czyta się P-oczko). Numery biletów były pięcio lub sześciocyfrowe. My byliśmy kilkunastoletni, lub "piękni dwudziestletni", a sumy cyfr przeważnie były za duże. Dzisiaj wszystkie sumy są za małe dla naszych życiowych osiągnięć (przeżyć tyle lat - o ho, ho). Dlatego dziś nie bawimy się w sumowanie cyfr na biletach. Dziś sumujemy liczby doskonałe:
"Największą znaną dziś liczbą doskonałą parzystą jest 243112608·(243112609-1) – liczy ona 25 956 377 cyfr w rozwinięciu dziesiętnym."
I jesteśmy coraz bliżej nieskończoności...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję za Demarczyk
OdpowiedzUsuńKowarski
Dziekuje bardzo za wiersz "List". Искала эти строки у Pawlikowskiej-Jasnjrzewskiej и никак не могла найти. Теперь понятно почему.
OdpowiedzUsuńNie wystukuj wszystkiego na maszynie
OdpowiedzUsuńlist pożegnalny
jeszcze raz czytam
twój własnoręczny podpis
Miłego wieczoru,
magdajasna :-)