Trochę mi brak, trochę mi brak panny Flapper. Beztroskiej i łamiącej zmurszałe zasady. Nie służebnicy ani strażniczki ogniska, lecz pani samej siebie.
Och, to żadna tam feministka ani aktywistka, to istota prawdziwie wolna i niezależna.
Boicie się o mnie? Dlaczego?Panna Flapper zaginęła niestety w wyniku następstw Wielkiego Kryzysu w 1929 r.
Ach, życie jest burzliwe i złe nieskończenie,
lecz czy potrzeba syrenie
pasa ratunkowego?
Maria Pawlikowska-Janorzewska, Bezpieczeństwo, z tomu Pocałunki, 1926.
Myślę, że tylko ona, wiem, że tylko ona nauczyłaby starego wyżła nowych sztuczek.
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria - Stara kobieta
OdpowiedzUsuńZmęczona, ledwie idzie,
na kiju się opiera,
przejechana przez życie
jak przez złego szofera.
Oblicze jej pocięte
jak gdyby ostrym mieczem,
wśród naszych młodych twarzy
zawiewa średniowieczem.
jest złamana, pogięta,
pocięta, poorana,
i tylko jej kobiecość
to zagojona rana.
Oj, smutno się zrobiło po tym komentarzu, a tak mogło być zabawnie.
OdpowiedzUsuńJa tu już sobie zawczasu szykuję selektywną dokumentację dla wnuków, żeby mi potem jakiś dociekliwy blogger nie wyskoczył z historią nieocenzurowaną.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLubiłbym stać wśród niezłomnych obrońców tych zasad, żeby w pierwszej potyczce bardzo szybko paść na polu walki.
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie żałuję...
OdpowiedzUsuńminął czas uroczego buntu, łamania konwenansów na kształt performance'u, czas
dzierlatek, podfruwajek, kóz...
poza została, tylko w innej formie - już nie bawi, czasami przeraża.
A kobieta, na szczęście - ta sama.
http://www.youtube.com/watch?v=njCZ0K1ZGcY
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOne łamią wszelkie konwencje, więc genewską też. Oj, poszedłbyś Peatero w okrutny jasyr.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNiwnyś Peatero. W jasyrze nie ma socjału, lecz bezwzględna eksploatacja. Wypasanie koni, pastowanie podłogi w jurcie, pozorowanie ruchomego celu przy strzelaniu z łuku i takie różne. No i okrucieństwo, ale to zwykle wieczorem.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo już są szczegóły anatomicznie i nie wypada mówić publicznie o kalectwie.
OdpowiedzUsuńsmutne.
OdpowiedzUsuńPanowie,
OdpowiedzUsuńleys d'amors contra cortezia.
Niewola wedle prawa
i słodka niewola dobrowolna -
tajemnica kochanków w zgodzie
z feudalnym prawem.
Wojna! Tylko o co kruszyć kopie?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW stylu Regio Różewicza:
OdpowiedzUsuńDziś
wyzwolone dziewczyny
mają swój
znak -
plaster
w widocznym
miejscu.
A ty
wańka-wstańka,
wstańka-wańka,
wańka-wstańka,
wstańka-wańka,
kochasz
Julię w Weronie.