wtorek, 4 stycznia 2011

Leeloo


Library of Congress, Service Bendix products, poster, 194-(?)
Rok 2000. wydawał się nieprawdopodobnie odległy. W szkole podstawowej pisaliśmy u wspaniałego Piotra Wierzbickiego jak będzie wyglądał. Ja dałem banalny opis pnących się do chmur szklanych wieżowców i motyli - helikopterów, które miały nas dostarczać do mieszkań.

Takie już chyba są te dziecięce wyobrażenia o przyszłości, bo Luc Besson według własnych chłopięcych marzeń nakręcił genialny "Piąty element". Dzięki niemu zobaczyłem nareszcie te niebotyczne wieżowce i powietrzne ulice. Ale w filmie tylko, bo choć od roku 2000 minęła dekada, przelatujące nade mną samoloty niewiele się różnią od tych sprzed lat, a już okoliczna zabudowa to podróż w czasie na wstecznym biegu: gdzie nie spojrzeć budują dworek szlachecki z kolumnowym gankiem.

Ten film jest zabawą z marzeniami i mitami. Korbenowi Dallasowi (Bruce Willis) nie wiedzie się. Mieszka wprawdzie na jakimś dwusetnym piętrze wieżowca, ale w ergonomicznej kapsule podobnej do dzisiejszych samospłukujących się plastikowych toalet. Wchodzi do niej prosto z latającej taksówki, bo jest taksówkarzem. I oto w jego smutnym życiu następuje cud. Prosto z nieba spada mu odwieczne marzenie mężnych: istota nieziemska bezradna i piękna.

Śliczna Milla Jovovich to uosobieniem piątego żywiołu. Obok ziemi, wody, powietrza i ognia jest nim zdaniem Bessona miłość.

Spójrzmy na cudowną scenę poznawania imion. Ona nazywa się Leeloominai Lekatariba Desabat Ekbat Laminatchai. Mówcie jej po prostu Leeloo.

4 komentarze:

  1. He, he.
    Moj kolega w podstawowce dostal 3= za rysunek "Wolomin w 2000 roku". Narysowal Wolominską stacje kolejową, taka jaka byla.
    Pani nauczycielka uznala, ze on nie zrozumial "o co jej chodzilo", ze rysunek "nie na temat". Faktycznie wyroznial sie doslownoscią wsrod drapaczy chmur, osobowych helikopterow i latajacych psow.
    W 2011 roku dworzec jak stal, tak stoi.

    http://www.panoramio.com/photo/15986378

    Ocene trza by zmienic, ale po 40 latach to chyba przedawnione ?
    Ale oddajmy prawde : KTO mial racje ?! Ha !

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście Anno, jak wół stoi Wołomin i zawsze tak było, bo pamiętam jak mijałem tę stację jadąc na Mazury.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak wół stoi również szkoła w której Pan Piotr Wierzbicki zadał to wypracowanie.Nic się nie zmieniła,ale parę wieżowców wyrosło w Warszawie!
    Chyba byłam na wagarach,zupełnie nie pamiętam
    lekcji o 2000 roku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Było na pewno takie wypracowanie. Mam, Haniu, resztki literackiego sumienia i wciąż mi wstyd za tamto wypracowanie.

    Nie chodzi o zwyczajne wieżowce, ale o takie, że przelatując obok spróbujesz zupy nie odpinając pasów. I bardzo dobrze, bo mogła być za słona.

    OdpowiedzUsuń

 
blogi