Tylko kilkadziesiąt metrów drogą, gdzie nie bacząc na znaki ograniczenia szybkości, buraczani właściciele nowej Polski pędzą co koń wyskoczy w swych terenówkach, ale zaraz potem błoga i olbrzymia równina Mysiadła. To, że taki obszar - u wrót Warszawy, przylegający do ul. Puławskiej - uchował się, jest prawnym fenomenem o mrocznej dość historii. Dla mnie niech trwa jak najdłużej.
Co jakiś czas karczują tu samosiejki, ale tu i ówdzie przy drogach zachował się młody orzech, osika, sosna lub brzoza. I mnóstwo traw, niekiedy bardzo wysokich, dzikie, trzymetrowe żółte kwiaty i niemal wszędzie nawłoć.
To tu spotkałem dwa lata temu starszego pana, co śpiewał godzinki i tu zdawało mi się zeszłej zimy, że widzę klęczącego serafina. Dziś zobaczyłem tę gwiazdę zaranną, która już całkiem po pogańsku oddawała cześć słońcu.
Ja przyklęknąłem przed nim dalej, bo wszedłem na staw i chciałem sfotografować skry na śniegu.
Po powrocie pierwsze kroki kierujemy zawsze do ogródka. Niełatwo jest psu ptasznika i Buba zimą pobyt w ogrodzie ma reglamentowany. Przemyka się tylko bokiem i kładzie w rogu pod młodą sosenką. Patrzy smutno. Już dawno pogodziła się z tym, że słowa „malutka” i „kochana” nie są skierowane tylko do niej. Dziesięć dni temu, w największe mrozy tak właśnie mówiłem do tego czyżyka. Wszystkie poderwały się znad rozsypanych ziaren, a on jeden został nastroszony i nieruchomy. Pomyślałem, że jest chory i będzie trzeba jechać „o prędzej, prędzej”. Szedłem i pstrykałem, a on przekręcał głowę. Gdy się prawie nad nim pochyliłem, odfrunął. Potem na ekranie zobaczyłem, że huncwot cały czas jadł.
U Kruszewicza wyczytałem, że te zimowe czyżyki przylatują z Północy i są mało płochliwe, bo wiele z nich nigdy nie widziało człowieka.
Dziś – miło jest wierzyć – zobaczyłem go w tarninie w pełnym słońcu. To samo charakterystyczne spojrzenie i przechylenie głowy, jakby mówił: aleś paskudny, Guliwerze.
A sikorki zaczynają swoje tiku – tiku. Tak, tak, niby mróz, ale już marzec. Czas pomyśleć o tych sprawach.
-----------------------------------------------------------------
A to zdjęcie wykonane znad śniadania następnego dnia (warto powiększyć i zobaczyć to ciepłe spojrzenie). Gdyby kiedyś zostały po mnie nadgryziona grzanka i niedopita kawa, pytajcie się Wasyla.
... i zapomnieć - zaświstałby Kowarski
OdpowiedzUsuńKiedy serce śpi - Janusz Kofta , Ewa Błaszczyk
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=ZzSciWPoAA8
Lemuelu, w swoich podróżach szalonych
uważaj na szpony.
gm
Tako rzecze Lemuel Guliwer:
OdpowiedzUsuńKiedy na jaką rzecz pokazałem palcem, ona mi zaraz powiedziała nazwę tego, tak że w krótkim czasie umiałem prosić prawie o wszystko, czego tylko potrzebowałem. Naturę miała niewypowiedzianie dobrą.
Wzrost jej nie przenosił czterdziestu stóp, była trochę mała na swoje lata. Dała mi imię Grildrig, które przejęła cała jej rodzina, a potem całe królestwo. Słowo to oznacza to samo co w języku łacińskim nanunculus, we włoskim homunceletino, w angielskim mannikin, w polskim karzełeczek. Jej winienem ocalenie moje w tym kraju, zawsześmy oboje byli razem, nazywałem ją Glumdalclitch, czyli malutką piastunką, i byłbym winowajcą szkaradnej niewdzięczności, gdybym kiedy zapomniał jej starań i przywiązania.
Słodkie viola silvestris...
OdpowiedzUsuńAch!
gm
Konstanty Ildefons Gałczyński - Wróbelek
OdpowiedzUsuńWróbelek jest mała ptaszyna,
wróbelek istotka niewielka,
on brzydką stonogę pochłania,
lecz nikt nie popiera wróbelka.
Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta,
że wróbelek jest druh nasz szczery?!
Kochajcie wróbelka dziewczęta,
Kochajcie do jasnej cholery!
Niebo u nas dzisiaj włoskie,
OdpowiedzUsuńo, mickiewiczowskie -
czyste i przejrzyste.
Powietrze pachnie ostatkami
chrustami i pączkami.
Te z powidłami i różą
dobrze wróżą!
Smacznego!
gm
Zbigniew Jerzyna obserwator przrody:
OdpowiedzUsuńOto mrówka
jak Chrystus krzyż
niesie igłę sosnową
-------------------
A ty byłeś człowiekiem.
I co z tym zrobiłeś?
Janusz St. Pasierb
OdpowiedzUsuńŁazarz
Co mam powiedzieć
obwąchującym
ciekawym
przy stole
na podwórku
w Betanii
Jak tam jest
Ciemno
Nie widziałem Abrahama Izaaka i Jakuba
Sprawiedliwych Proroków Sędziów Królów
ale zaraziłem się
ich milczeniem
Nie umiem mówić
Marta mówi Wdzięczność
Maria śpiewa Hosanna
Za co
Wróciłem do umierania
Będę musiał jeszcze raz
jeszcze wiele razy
Nie Nie mam żalu
warto było
ale po to tylko
żeby się dowiedzieć
że On
zanim mnie wskrzesił
płakał
ponieważ umarłem
Do Anonima
OdpowiedzUsuńJan Twardowski
Anonim
Mój ty nieśmiały święty
biedny anonimie
nie szeptałeś mój Boże
nie wołałeś Pan Bóg
tak chciałeś Jemu służyć
by o tym nie wiedział
czemu krzyż swój ukryłeś
zataiłeś rany
nie udźwigniesz w sekrecie
wiary bez niewiary
***********************
Aniele Boży
Aniele Boży Stróżu mój
ty właśnie nie stój przy mnie
jak malowana lala
ale ruszaj w te pędy
niczym zając po zachodzie słońca
skoro wygania nas
dziesięć po dziesiątej
ostatni autobus
jamnik skaczący na smycz
smutek jak akwarium z jedną złotą rybką
hałas
cisza
trumna jak pałacyk
ładne rzeczy gdybyśmy stanęli
jak dwa świstaki
i zapomnieli
że trzeba stąd odejść Anioł
są takie chwile kiedy się odchodzi
od Aniołów Stróżów nawet Cherubinów
od tych co wysoko
od tych co w pobliżu -
do Jezusa człowieka
niziutko na ziemi
Anioł nie zrozumie nie wisiał na krzyżu
i miłość zna za łatwą skoro nie ma ciała
Anioł Stróż pochylił głowę zawstydzony.
OdpowiedzUsuńZgrzeszyłam, a On na siebie bierze wszystkie winy moje.
Utkam Mu szal zwiewny, którym zatrze wszelkie me uchybienia.
Wtedy ja głowę uniosę wysoko,
spojrzę w oczy Anioła i poznam zielony przylądek nadziei.
Jerzy, pozwól, że naprawię dotychczasową niezręczność swego pojawienia się na Twoim blogu. Powiem tylko tyle:
OdpowiedzUsuń- "Witaj i pozwól bywać u siebie".
Jestem Hanna, i dziękuję za Twoją bańkę mydlaną.
Zacytuję Twoje słowa:
"Mój blog jest jak bańka mydlana (tę sfotografowałem w parku Güella w Barcelonie). Napełniony ciepłymi emocjami odbija świat po swojemu.
Żadna sztuka przebić, sztuka nadmuchać: żmudna wędrówka po śladach uczuć schodami w górę schodami w dół. Od niepamięci do pamięci, od wstydu do zuchwałości. I żeby pióro nie skrzypiało, i żeby czytali.
Dopiero teraz, mocno niemłody, potrzebuję tych intymnych zwierzeń. Chciałem już zaprzestać, ale nie mogę; ten śmieszny balon będzie płynął jeszcze".
Ładny ten cytat.
OdpowiedzUsuńPodziękować Hannie za przypomnienie.
Jak zostać Jerzym? - film idzie w kinach.
OdpowiedzUsuńWystrzegajcie się kwasu faryzeuszy i Heroda.
OdpowiedzUsuń- rzekł Jezus do Apostołów
Hanno, czy to początek urodzinowej laurki
dla naszego ukochanego Korespondenta?
Za oklapnięte ucho
za mydlane bańki
za stołówkę Spinozy
za Bubę i Wasyla
za Dziewczynę z Karmelickiej
za Godzinki
czułość Listu do Si
ironię nieobecności
Kowarskiego i P21
i
...
...
...
gm
Laurki to bardzo trudna dyscyplina jest...
OdpowiedzUsuńPłyńmy tym balonem, wiedzeni obserwacjami Autora.))
W Centrum Nauki Kopernik można otoczyć się bańką, przez chwilę odgrodzić się kruchutką ścianą od świata...
OdpowiedzUsuńprzez chwilę odgrodzić się...
przez chwilę...
przez...
...
i plim!
bańka-bajka znikła
wkoło tylko woń mydła
Kto pamięta gościa z Barcelony? Wyszedł trzasnąwszy drzwiami, ale wraca i wciąż mu się tu nie podoba. To pan Bouszek z Libni:
OdpowiedzUsuń"- Posłusznie melduję, panie feldkurat - wtrącił Szwejk - że ten pan jest taki wytrwały jak niejaki Bouszek z Libni. Osiemnaście razy w ciągu jednego wieczora wyrzucili go z "Exnerów", a on po każdym wyrzuceniu wracał, że niby zapomniał tam fajkę. Właził oknem, drzwiami, przez kuchnię, właził do lokalu przez mur ogrodu, przez piwnicę i wlazłby może nawet kominem, gdyby go strażacy nie zdjęli z dachu. Był taki wytrwały, że mógłby zostać ministrem albo i posłem."