Bez przekonania wszedłem w Słowobraz, bo ledwie co zmienił się post i niczego nie obiecywał. Jęknąłem tylko gdy zobaczyłem nowy - O kurna, znowu ptaszek.
Kilka pierwszych zdań przekonało mnie jednak, że to nie będzie ornitologia. Powoli otwierała się liryczna furtka!“Poetyckość” czy szerzej - “literackość” - stały się wartościami samymi w sobie. Ptak i jego niebieski żywot jest ważny o tyle, o ile pozwoli się lirycznie opisać. Jeśli się nie da, niech spada, nic nie obchodzą nas jego zwyczaje.
Arystokracja ducha i słowa najbardziej lubi jesienny szelest kartek i romantyczną łunę lampki nocnej.
Chodziłoby o to, żeby nie odrywać zachwytu od świata i kochać go w każdej postaci i szczególe.
Ten wiersz Blaise Cendrars napisał 87 lat temu, a wygląda jakby był napisany wczoraj. Przedstawiają go jako wiersz o miłości, a znaczy wiele więcej.
JESTEŚ PIĘKNIEJSZA NIŻ NIEBO I MORZE
Kiedy się kocha trzeba odjechać
Rzuć swoją żonę rzuć swoje dziecko
Rzuć przyjaciela rzuć przyjaciółkę
Porzuć kochankę porzuć kochanka
Kiedy się kocha trzeba odjechać
Świat pełen jest Murzynów i Murzynek
Kobiet mężczyzn mężczyzn kobiet
Spójrz na te piękne sklepy
Na tego dorożkarza tego mężczyznę
Na tę kobietę tego dorożkarza
I wszystkie piękne towary do sprzedania
Jest powietrze jest wiatr
Góry woda niebo ziemia
Dzieci zwierzęta
Rośliny i węgiel ziemny
Naucz się sprzedawać kupować odsprzedawać
Naucz się dawać brać i dawać
Kiedy się kocha musi się umieć
Śpiewać biegać jeść gwizdać
I trzeba nauczyć się pracować
Kiedy się kocha trzeba odjechać
Nie popłakuj gdy się uśmiechasz
Nie kryj się wśród dwojga piersi
Odetchnij ruszaj wyjedź odejdź
Kąpię się i patrzę
Widzę znajome usta
Rękę nogę oko
Kąpię się i patrzę
Jest jeszcze z nami cały świat
Życie pełne zdumiewających rzeczy
Wychodzę z apteki
Zszedłem prosto z wagi
Ważę moich 80 kilo
Kocham cię
tłum. Julia Hartwig
Gdyby Anna BB czyściła sobie piórka, Gm nurkowała za smukłą rybką, Peatero ćwierkał na gałązce tarniny, a Piecuszek prowadził blog o inteligencji ursynowskiej, też nie odrywałbym zachwytu od świata.
OdpowiedzUsuńU Grochowiaka wiersz ptakom nie szkodzi
a zachwytu co niemiara:
Janusz Kostynowicz
Introdukcja
Nie cały minę Choć zostanie owo
Kochanie ziemi w bajorku i w oście
I przeświadczenie, że śledź bywa w poście
Zarówno piękny jak pod jesień owoc
Bo kochać umiem kobietę i z rana
Gdy leży cicha z odklejoną rzęsą
A jak jest moja to jest całowana
W puder i w słońce W zachwyt i w mięso
Tak mnie ugadzam bo nie tylko z niebem
Ale z odbiciem nieba w całej nafcie
A teraz weźcie teraz wy potrafcie
Tyle zachwytu połączyć z pogrzebem
Słabi powiedzą tyle, że to smutno
Mężni że słabych zatrzymuję w drodze
A ja zbierałem tylko te owoce
Co – że są krwawe – zbiera się przez płótno.
S. Grochowiak, z tomu "Rozbieranie do snu"
Miłość do Muz -
OdpowiedzUsuńodwieczny mus.
Julian Tuwim
Muza, czyli kilka słów zaledwie
Nie szperajcie po słownikach,
Nie szukajcie słów szarpiących,
Zaśpiewamy o słowikach
Śród gałęzi śpiewających.
Zaśpiewamy po dawnemu,
Zatęsknimy, jak za młodu,
Wracam smutny, nie wiem czemu,
Cały w śpiewie do ogrodu.
Jeszcze słowik, ogród, drzewa
W mojej mowie tyle znaczą!
W tym ogrodzie serce śpiewa,
Śród tych drzew słowiki płaczą.
Zawstydzonych, zakochanych
Panna miła znajdzie nas tu
Z tamtych lat niedośpiewanych,
Sprzed dziesięciu, sprzed piętnastu.
Miła Panna, słowu miła,
Miła słowom, miłowana,
Ta, co śpiewy nam słowiła,
Muza jasna, zapomniana.
W bzowe noce, pod gwiazdami,
Zapłakani, przy fontannie,
Przypomnijmy słowikami
O nas dawnych miłej Pannie!
Drugie wcielenie Muzy,
z Księgi humoru polskiego, Łódź 1968
J. Tuwim, Muza
Aptekarzowa w papilotach,
Różowa, duża, z zadartym nosem,
Od rana śpiewa wysokim głosem
Romans "Moja tęsknota".
Jej szlafrok w piórach, jej suczka kipi
W kudłatej pianie białych kędziorów,
Jej myśli - w łóżku króla tenorów,
Gdy kawę z kożuchem chlipie.
Srogi, wapienny żar nad rynsztokiem
Kurzy się nisko płomieniem suchym,
A ona - trele, wstążki i loki,
A ona - ptaszek obłocznym puchem.
Przeto i bab w piecu drożdżowa
Puchnie i rośnie pachnącym ciastem...
I pofrunęła aptekarzowa,
Z "Moją tęsknotą" buja nad miastem.
- Żółknący mężu, czaplo apteczna,
Nosem dziobiąca recept łacinę,
Nad niebiosami twego miasteczka
Za pulchną Muzą, śpiewając, płynę.
:)gm