Kowarski pewnie pamięta go z imprez, bo blisko 40 lat temu najmowałem ten domek na Młocinach. Mieścił się przy ulicy Wodewil, opodal nowo powstałego cmentarza na Węglowej Wólce (teraz Cmentarz Północny). Ktoś słusznie uznał, że kondukty nie powinny prowadzić Wodewilem, więc zmieniono nazwę na Kazimierza Wójcickiego.
To była stróżówka przy pałacyku, opodal bramy, którą wchodziło się na olbrzymi teren porośnięty sosnami. Teraz mieści się tu Związek Niewidomych, ale wtedy była to własność prywatna. Najmowałem domek od starszej pani, którą nazywaliśmy dziedziczką.
Dość ponura historia, bo tego dnia, kiedy postanowiłem tam zanocować po raz pierwszy, w pałacu zmarł stary dziedzic. Nie wiedziałem o tym i w mglisty jesienny wieczór ujrzałem w mroku czterech czarno ubranych mężczyzn, którzy, jakby przed czymś uciekając, podążali chyżo z trumną na ramionach. Nieprawdopodobne, ale prawie jestem pewien, że byli w tenisówkach.
To nie był dobry początek i nie mogłem już pokochać tego miejsca. Przede wszystkim mieszkałem u rodziców, a miejsce to służyło mi do koleżeńskich spotkań i jako garsoniera.
Dłonie odejmuję od klawiatury, splatam na karku, patrzę w okno i uśmiecham się niemądrze.
-------------------------------------------------------------------------
Ta piosenka za sugestią miłej Czytelniczki (DM), która napisała w komentarzu:
-------------------------------------------------------------------------
Ta piosenka za sugestią miłej Czytelniczki (DM), która napisała w komentarzu:
Tiger:)
Jedna z moich ulubionych.
Wybaczcie, że o tak zimnym poranku.
Ale skoro o garsonierze...
-------------------------------------------------------------------------
Tygrys nadrabia miną. Zraniony jest bardzo, liże rany, ale wyjdzie z tego. W weekend leci do Paryża. Może go tam nie rozweselą, ale na pewno porobi jakieś zdjęcia.
- Wchodziliśmy tymi własnie drzwiami.
OdpowiedzUsuń- Myślałam wtedy, ze to poza Warszawą.
- Kiedy to było - pytam Ewę.
- Siedemdziesiąty trzeci, albo czwarty.
- Nie, to nie był Sylwester.
- Wszystkie palta złożone w jednym miejscu.
- Tak, bardzo ciasno!
- Pamiętam Michała z Mirką.
- Ja chyba jeszcze chłopaków ze Stajni.
- Tańczyliśmy?
- Bawiliśmy się do północy, a potem wszyscy usiedli na podłodze i Janek Zabieglik opowiadał
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKod za kotem
OdpowiedzUsuńza kotem kocur
za kocurem kociczka z kociętami
Blake William, Tygrys
Tygrysie, błysku w gąszczach mroku:
Jakiemuż nieziemskiemu oku
Przyśniło się, że noc rozświetli
Skupiona groza twej symetrii?
Jakaż to otchłań nieb odległa
Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie
Wznieciły to, co w tobie płonie?
Skąd prężna krew, co życie wwierca
W skręcony supeł twego serca?
Czemu w nim straszne tętno bije?
Czyje w tym moce? kunszty czyje?
Jakim to młotem kuł zajadle
Twój mózg, na jakim kładł kowadle
Z jakich palenisk go wyjmował
Cęgami wszechpotężny kowal?
Gdy rój gwiazd ciskał swe włócznie
Na ziemię, łzami wilżąc jutrznię,
Czy się swym dziełem Ten nie strwożył,
Kto Jagnię lecz i ciebie stworzył
Tygrysie, błysku w gąszczach mroku:
W jakim to nieśmiertelnym oku
Śmiał wszcząć się sen, że noc rozświetli
Skupiona groza twej symetrii?
(tłum. Stanisław Barańczak)
Tiger:)
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych.
Wybaczcie, że o tak zimnym poranku.
Ale skoro o garsonierze...
http://www.youtube.com/watch?v=tWpA5iY2V1I