W Paryżu moi ludzcy Przyjaciele opiekowali się mną bardzo. Pytali, czy schowałem pieniądze i czy na pewno mam dowód (kiedyś w Bolonii dałem się okraść w autobusie). Patrzyli mi na ręce, kiedy płaciłem, bo pamiętali jak w przed laty w Avignon zdradziecki kelner chciał mnie oszukać.
Zwykle wlokłem się z tyłu i zawsze ktoś zostawał ze mną, aż w niedzielę rano, kiedy wysiedliśmy z metra, zostałem na dobre, bo zobaczyłem go.
Wiem, trudno w to uwierzyć, ale ten gawron jakby czekał na mnie, a potem dreptał po murze niemal do bramy cmentarza Père-Lachaise. Może myślal, że nie miałem biletu powrotnego, bo wydawało mi się, że w oku mu błysnęła ptasia łza. Miałem jeszcze jeden, więc jestem.
wtorek, 14 czerwca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A "się" od wlokłem zostało na dobre.
OdpowiedzUsuńTrzeba czasami wracać do tych samych miejsc.
Cieszyć, że jeszcze można.
Można tez nie ruszać się dalej niż
za rogatki Królewca jak Kant i widzieć
dalej.
Ogród w Milanówku,
przelot gawronów
Od obłoków od tego co się tam ukrywa
Co jak piana istnienia z nicości tu spływa
Od zimowych pustkowi i nocnej zamieci
Ich piosenka śpiewana dla umarłych dzieci
Gawrony - od sosenek brzózek tam przy płocie
Istnienie jego skrzydła w niepojętym locie
Od zardzewiałych torów skręcających w zimie
Gawrony czerń istnienia jego czarne imię
Od kolejki gdy skręca w kierunku Podkowy
Tak świat się ukazuje jeszcze raz gotowy
Gawrony - skąd jesteście? czego tu szukacie?
Dlaczego wy nad domem moim w krąg latacie?
Brzydkie wasze skrzeczenie piosenka niemiła
Istnienie to jest jakaś straszna i zła siła
Od zakrętu od pustki od zimnych przestrzeni
Tak świat się ukazuje spośród swoich cieni
Lecą od tamtej strony skrzeczące gawrony
I świat jest na zniszczenie w tę pustkę rzucony
marzec 2000 J.M. Rymkiewicz
Wydało się przy okazji, że ktoś mi "Do widzenia gawrony" J.M. Rymkiewicza
z mojej biblioteczki
cichcem wyprowadził.
Cóż, do widzenia gawrony.
gm
Gdyby to był kruk, dopowiedziałbym: Nevermore.
OdpowiedzUsuńJa tu dla Kruka i pana Poe osobny domek z omszałego piaskowca wznieść zamierzam, ale przyznaję, z tamtych stron on.
OdpowiedzUsuń"Chociaż łeb twój łysy nieco, widać, żeś jest nie byle co.
Groźny, górny i złowrogi - skąd przybywasz? Jak cię zwą?
Czy z plutońskich brzegów nocy tu przybywasz? Jak cię zwą?
"Nevermore!", powiada on.