poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Rocznica

Mieczysław Jurgielewicz, plakat powstańczy, 27 VIII 1944
Im jestem starszy, tym mniej się godzę z wojną, z Zagładą Żydów, z Powstaniem. Chyba to sprawa wieku, bo sam już nie szastam życiem.

A kiedyś z wojną za pan brat. Wtedy w Warszawie nie można było inaczej. Przez całe dzieciństwo i znaczną część młodości ona była blisko. Jeśli nie tamta, wśród śladów której żyliśmy codziennie, to ta następna, którą nas straszono.

1 Sierpnia chodziliśmy z Michałem i innymi przyjaciółmi na Wojskowe Powązki. Powstanie Warszawskie to był mit, etos i niemądre marzenie. Choćby tę naszą Irenkę ze zdjęcia wykonanego podczas lekcji przysposobienia wojskowego, pokochaliśmy pochylającą się nad noszami, bo widzieliśmy w niej sanitariuszkę z Powstania, na które nie mogliśmy odżałować naszego spóźnienia.

Wtedy  pamięć poległych i pomordowanych czciło się w ciszy i w skupieniu. Tak było trzeba, bo wielkie obchody nie były władzy na rękę. Ale tak było dobrze. To było "nasze" święto.

Tamtego roku, kiedy Powstanie i jego muzeum zaprzęgnięto do rydwanu wyborczego pewnego polityka, dzień ten ostatecznie stracił na intymności i chyba na powadze. Teraz obchody są mocno upaństwowione i z roku na rok - także za sprawą tego muzeum - huczniejsze. Zrobiono z nich niemal cepeliadę. Są biegi, koncerty, rajdy i spływy. Młodzi chłopcy przebierają się w panterki i strzelają ze ślepych naboi do innych.

Kiedyś byłem uroczysty i wzruszony, dziś 1 Sierpnia czuję się wyobcowany, bo każą mi się cieszyć i być dumnym. Mam się radować, że się wydarzyło, a przecież było narodową tragedią, w której zginęło prawie 200 tys. mieszkańców Warszawy, w tym cudowny kwiat młodzieży i miasto obrócono w perzynę.

- Pamiętać?
- Zawsze.
- Świętować? Cieszyć się?
- ?

5 komentarzy:

  1. Dzisiaj jak co roku byłam na Powązkach.
    Chodzę tam od lat.
    Kiedyś czując,że coś straciłam i urodziłam się za póżno.
    Teraz towarzysząc Mamie, która ostała się jako jedyna z oddziału Waligóry. Siwiutka, starsza Pani.Pseudonim "Kropelka".3 bądż 4 sierpnia spadł deszcz. Szesnastoletnia Basia wjechała w kałużę rowerem, wywróciła się .
    Od tej pory została"Kropelką".
    Obchodzimy wszystkie kwatery , w których leżą przyjaciele z oddziału.
    Najbardziej bliscy są nam porucznik Kwiatkowski, który mówił-"Drogie panie, kiedy wybuchnie insurekcja, szkolenie wojskowe będzie trwało dalej".
    Mogiła bliżniaczek Haliny i Ireny Grotowskich, oraz ICH brata Stefan -"Precelka".
    Więcej dzieci w TEJ rodzinie nie było.
    Dzisiejsze uroczystości przypominały jako żywo Cepeliadę. Coraz mniej POWSTAŃCÓW.
    Z opaskami na ramieniu widać coraz więcej młodych osób. Może to rodziny Powstańców?
    Chyba mnie wzruszają dzieciaki ubrane w stroje z epoki. Mamę drażnią.
    Oklaski i gwizdy na widok polityków.
    Trzy lata temu kipiałam z oburzenia. Dziś zobojętniałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak co roku idę porozmawiać z moimi Bliskimi, którzy byli w Powstaniu, ale także i z tymi, także moimi Bliskimi, których znam tylko z fotografii i rodzinnych opowieści......... Z zasady nie chodzę na oficjałki, bo denerwuje mnie patos na pokaz serwowany "przy okazji i z powodu", poza tym nie odpowiada mi nieświeża atmosferka prowokowana przez gwizdaczo-klaskaczy, których działalność jest ciężkostrawna i wyprowadzająca mnie z równowagi. Gladiole niesione corocznie (od 56 roku) i bez względu na pogodę (tę polityczną również) mają stale tylko dwa kolory - położone na ziemi wybrukowanej warszawskimi kamieniami wyznaczają punkty mojej pamięci. Pamięci o wszystkich ofiarach Powstania........

    OdpowiedzUsuń
  3. W dzisiejszej GW, na drugiej stronie wybór wypowiedzi znanych postaci (polityków, pisarzy i żołnierzy) na temat Powstania. Oto fragment felietonu Stanisława Cata-Mackiewicza z 1945 r. Prorocze słowa:

    "Sowietom zależało na zniszczeniu Warszawy, a tak się pomyślnie dla nich składało, że dla tego zniszczenia nie trzeba było używać sowieckich armat ani pocisków. Od czegóż patriotyzm polski! Jest on wielki i wspaniały. Ale ma właściwość bezrozumnego dynamitu. Wystarczy do niego przyłożyć zapałkę prowokacji, aby wybuchł.

    Powstanie warszawskie bije wszystkie rekordy wytrzymałości. Przez wiele setek lat, dopóki istnieć będzie naród polski, każdy Polak będzie przyznawał, że powstanie warszawskie było samobójczym szałem, i będzie miał do niego synowską tkliwość i miłość. Będzie z niego dumny..."

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem synem warszawskich powstańców ze Zgrupowania "Żywiciel". I z pewnością będę do moich dni ostatnich kultywował pamięć moich Rodziców oraz pamięć o represjach, jakie za patriotyzm i nadstawianie głowy pod niemieckie kule, zaserwował im robotniczo-chłopski reżym. Nie ma we mnie ani krzty rewanżyzmu, czy chęci zemsty za cierpienia moich Bliskich, bo patriotyzmu realnego i prawdziwego nie można "wycenić" i żądać zadośćuczynienia.............

    OdpowiedzUsuń
  5. Znany wszystkim wiersz, ale nie umiem czytać po raz kolejny bez wzruszenia:

    Elegia o ... [chłopcu polskim]
    Krzysztof Kamil Baczyński

    Oddzielili cie, syneczku, od snów, co jak motyl drżą,
    haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,
    malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,
    wyszywali wisielcami drzew płynące morze.
    Wyuczyli cię, syneczku, ziemi twej na pamięć,
    gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami.
    Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,
    przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.
    I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
    i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut - zło.
    Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
    Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?

    20. III. 1944 r.

    "...cóż, należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga z brylantów..."
    Stanisław Pigoń

    OdpowiedzUsuń
 
blogi