No i skończyły się wakacje. Lato jeszcze chwilę potrwa, ale wyraźnie się czuje, że zabiera się do drogi. Dobiegł też końca nasz miłosno-literacki projekt Midsummer Holiday Number. Strona, na której się znajduje pobiła w oglądalności rekord Słowobrazu. Ma dwukrotnie więcej wejść niż popularna także poza blogiem, pisana pięć dni po Smoleńsku „Mitologia po polsku”. Zawsze uważałem: korespondenci, komentatorzy to największa siła Słowobrazu.
Jaką miłość zapamiętali w literaturze? Nie do końca szczęśliwą. Najczęstszy chyba motyw to rozmijanie się wybujałych wyobrażeń o Niej (to takie męskie uczucie) z rzeczywistością.
Z drugiej strony wdzięk kobiecej kalkulacji (Scarlett O'Hara), ale i tragicznie gorzka miłość spóźniona (Kuncewiczowa).
Kiedy normalne spełnienie i szczęście? Może jedynie u Sienkiewicza:
Na tę odpowiedź i jego z kolei chwyciło uniesienie, przycisnął usta do jej różanych dziewiczych ustek i znów tak trwali.
Albo u Bułhakowa, lecz ten epilog jest już w zaświatach:
Tak mówiła Małgorzata idąc z Mistrzem w kierunku ich wieczystego domu i wydawało się Mistrzowi, że słowa Małgorzaty szemrzą tak samo, jak szemrał i szeptał strumień, od którego się oddalali...
Reszta to ziemskie tkliwe rozstania, rozczarowania lub upokorzenia. Wszystko mi się podobało. W tym dziwnym świecie przyłożyliśmy rękę do promocji całkiem niemodnej miłości zarazem duchowej i heteroseksualnej.
Co wzruszyło? Jak w nalewce na wiśniach, najlepsze osiadło na dole.
Błyskotliwa refleksja Kundery:
Tomasz nie uświadamiał sobie jeszcze, że metafory są rzeczą niebezpieczną. Z metaforami nie należy igrać. Miłość może narodzić się z jednej metafory.
Magnetyczny urok nieregulaminowego w tym towarzystwie wiersza Barańczaka:
Płakała w nocy, ale nie jej płacz go zbudził.Nie był płaczem dla niego, chociaż mógł być o nim.To był wiatr, dygot szyby, obce sprawom ludzi.
Wzruszyły do łez prawdziwych, jak prawdziwe były, te sprzed sześciu lat, uporczywie ponawiane ogłoszenia w nowoorleańskim biurze osób zaginionych po przejściu Katriny:
Brakuje nam naszej żony/matki/babci, Geraldine Solomon, wiek 52 lata, Afroamerykanka o jasnej skórze, piegowaty nos, zielone oczy, przysadzista. „Zmusili mnie, żebym pojechał do Huston.”. Mąż, córki i wnuki w Huston w Astrodome. „Jeśli ją znalazłeś, proszę, przeczytaj jej to, ponieważ zgubiła okulary.”
Dziękuję Wam. Ponieśmy ją jeszcze jesienią i zimą, bo wiosną, wiadomo: kochamy się od nowa.
Summertime...
OdpowiedzUsuńis gone?... It' s still in my soul... on my mind.
- - -
MissGaja
Protestuję.
OdpowiedzUsuńLato było zadziwiające tego roku,
ale jesień też kochaniu sprzyja, a zima, ta to dopiero możliwości daje.
Może nie zawieszaj, może pozwól, żebyśmy byli uwodzeni również przez resztę roku.
http://www.youtube.com/watch?v=KvdNyMgA16E
Podpisuje sie pod protestem DM !
OdpowiedzUsuńNiech zyja jesienne dziewczyny i jesienne milosci !
http://www.youtube.com/watch?v=inWkW2zzqXk
Dołączam do chórku -
OdpowiedzUsuńGloria miłości jesiennej.
N.Sparks: A walk to remember
Rainer Maria Rilke:
Miłość to czuwanie nad cudzą samotnością.
http://youtu.be/v3yKgJ02PB8
Małe tęsknoty
gm