Nie ufają mi. Póki idę swoją drogą, patrzą spode łba, ale wystarczy, że przystanę, zacznę wyciągać aparat lub postąpię w ich stronę parę kroków, zrywają się i niespiesznie odlatują.
Myślę, że to nie tylko nieufność, ale i odwzajemnienie pogardy z jaką traktują je ludzie. Z rezygnacją, ale i z dumą ogrywają przypisaną im rolę pariasów.
- Przeciez nie idziesz do mnie z okruchami.Jeden raz tylko widziałem karmiącego je. To był niepełnosprawny i bezdomny, kątem przemieszkujący w pustych pomieszczeniach stowarzyszenia.
Idą Święta. Skadrowałem zdjęcie tak, żeby na ocieplonej słońcem wiązce słomy zostawić trochę miejsca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz