sobota, 1 maja 2010

Krwistoogoniasty

Na wykonanym dziś rano zdjęciu moje dwie pierwsze ogrodowe miłości. Ptak na karmniku to Phoenicurus ochruros giblraltariensis, czyli w dosłownym tłumaczeniu Krwistoogoniasty ochroogoniak gibraltarski, u nas z powodu osmolonego łepka zwany kopciuszkiem.  (Rosjanie nazywają go też poetycko: Gorichwostka czernuszka).

Jego sylwetka to znak firmowy mojego domu, bo para kopciuszków zagnieździła się w suficie głównego pomieszczenia na parterze, latem 2004, kiedy budynek był w stanie surowym. Właśnie mieliśmy kłaść tynki, ale trzeba było odczekać dwa tygodnie wysiadywania i potem jeszcze dwa, zanim małe nie opuściły gniazda.

Od tamtej pory pod koniec marca wracają znad Morza Śródziemnego czy wschodniej Afryki i do października gniazdują w pobliżu. Mają rudy ogonek, którym zabawnie dygają. Fascynujące są ich zaloty: z niesamowitą zwinnością ganiają się pośród gęstych gałęzi tarniny.

Tarnina to pierwsza roślinność w ogrodzie. Odziedziczyliśmy ją na granicy działki i nie zgodziliśmy się, żeby ją wyciąć przy stawianiu ogrodzenia. Ocalała, ale w tym miejscu nie ma podmurówki i słupki są w nierównych odległościach. Poziome pręty ogrodzenia tu i ówdzie skręcają pod kątem prostym i zawracają, żeby ominąć grubawe pnie krzewu.

Zarośla odwdzięczają nam się stokrotnie dając miły cień w czasie silnych upałów, a teraz jeszcze chronią przed widokiem niepięknej architektury. Zwykle tarnina osiąga 4 metry, ale nasza powoli podwaja tę wysokość.

Dzięki gęstości i kolcom jest znakomitym schronienie dla ptaków. Przez cały rok mam tu teatr i ptasie radio. Na przykład którejś zimy przyleciał młody krogulec (taki mniejszy jastrząb). Chętnie by coś złowił, bo dużo drobnego ptactwa zlatuje się tu do karmnika, ale nie miał szansy, bo nadleciało za nim pięć sójek, które ostrzegły sikorki i te ukryły się w bezlistnej gęstwinie. To był niezwykły widok: drapieżnik i niedoszłe ofiary siedzące na gałęziach w odległości trzech metrów. Potem sójki zaczęły dokuczać krogulcowi, wiec odleciał niepyszny, a one rozbawione za nim.

W tym roku tarnina wyjątkowo słabo zakwitła. Boję się, że dożywa swoich lat, a może po prostu taki mamy marny rok.
-------------------------------------------------------
To już dzień później. Przyłapałem w tarninie sójkę, jak ułamuje zeschłe gałązki jakichś pnączy. Pewno buduje gniazdo. Będą małe!

1 komentarz:

  1. Nie wiem, czy komentować refleks fotograficzny Pana Jerzego, czy spryt sójki?

    Kowarski

    OdpowiedzUsuń

 
blogi