Naprawdę nie ma milszej chwili – pisałem o tym - niż ta, kiedy nawiązuje się kontakt. Ta mała ptaszynka zaświstała na mnie dziś o poranku w zaroślach nawłoci, tuż za płotem. Kiedy podszedłem z aparatem, ukryła się, żeby po chwili pokazać się znowu i łaskawie popozować. Choć zrobiłem ponad dziesięć zdjęć mam wątpliwości: piecuszek to, czy pierwiosnek? A może całkiem kto inny? Już raz dałem tu plamę nazywając osikę bukiem, więc muszę być ostrożny.
Oba pokrzewkowate nie różnią się niemal wyglądem, a w dodatku tzw. głos kontaktowy (przesłuchałem płytę z atlasu Kruszewicza) mają niemal identyczny. Podobno decyduje barwa nóg (prawidłowo: skoków), pierwiosnek ma ciemniejsze. Myślę, że to chyba jednak on. Dobrze jest pod jesień spotkać się z pierwiosnkiem.
sobota, 4 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gorzej, gdy jesienią pierwiosnek odleci, i pozostają tylko kumple seniorzy.
OdpowiedzUsuńJanusz Kostynowicz
Mogłoby się tak wydawać, ale jeśli się naprawdę kocha ptaki, to zawsze przyleci jakaś sikorka, czarnogłówka albo świstunka leśna. W żadnym wypadku dzierlatka ani tym bardziej makolągwa.
OdpowiedzUsuńPanowie są niesłychanie wrażliwi na urok i piękno...ptaków.
OdpowiedzUsuńMoja wiedza wywodzi się z obserwacji bliskich, a Korespondent jedynie mi tę prawdę potwierdza.
Naprawdę kocham ptaki,ale w moim życiu liczą się teraz tylko kawki. Tu muszę poskarżyć się na Jerzego, że trudno go wyciągnąć na kawkę.
OdpowiedzUsuńJanusz Kostynowicz
Kawkę pijam z miodem...
OdpowiedzUsuńKawki odwiecznie coś ukrywają...
Z gołębiami drę koty...
Z sowami chodzę na ploty,
rzadko spać z kurami.
I zawsze jestem wzruszona,
gdy ptak - to gęś,
a w dodatku - ZIELONA!
gm
Panie Kowarski, może łatwiej będzie na barana.
OdpowiedzUsuńKowarskiego zatkałem w ciemnej butelce.
OdpowiedzUsuńKto odkorkowuje, na plecach dżina czuje.
Możesz go brać na barana, tylko co powiesz, Lu, gdy zapyta Cię o Twoje życzenia?
My ze Słowobrazu generalnie robimy w ptactwie. Czy widzisz Lu, jak uganiam się za kawkami, jak Jerzy podchodzi świstunkę a Gm z gołębiami drze koty?
Janusz Kostynowicz
I w dodatku ładne fotki pstrykacie. Pracujecie w ptactwie jak profesjonaliści.
OdpowiedzUsuńCzyż nie wiesz miła Lu, że profesjonalistą od babskich spraw jest ginekolog, a od męskich - ornitolog?
OdpowiedzUsuńuff, już zaczęłam się martwić, że moje komenty są dosadne
OdpowiedzUsuńTwoje były dosadne i ożywcze, Lu. Tymczasem są pretensję do P21, że ta jednostka artylerii ciężkiej płoszy ptactwo.
OdpowiedzUsuńJanusz Kostynowicz
Bo ile można tych kukułek i innych...
OdpowiedzUsuńTrzeba zapytać o to La Fontaine,a
OdpowiedzUsuńJanusz Kostynowicz
I po ptokach, P21.
OdpowiedzUsuńŚnią mi się różowe słonie
Alojzy Gżegżółka
gm
Pisałem króciutko i ktoś mógłby odnieść wrażenie, że jestem przeciw. A ja jestem za, a nawet przeciw. Bo czemuż nie mielibyśmy wyśpiewywać:
OdpowiedzUsuń"Ona biedna tam została,
Makolągwa moja, moja mała"
Brzmi to bardziej opiekuńczo, bo jaskółka swoim “lotem jaskółczym” jakoś sobie poradzi.
Jeśli chodzi o nazwy obiektów pięknych lub brzydkich, to spodobała mi się ostatnio obserwacja skandalisty Żuławkiego o językowo-brzmieniowym opisie motyla. Po polsku - motyl, po angielsku - butterfly, po francusku - papillon, a po niemiecku - Schmetterling. Okropne, jak całe niemieckie poczucie humoru i nadczłowiecze poczucie honoru.
Każdy mo-tyle , na ile sobie zasłużył.
OdpowiedzUsuńJaskółki potrafią kręcić kółka, wkręcić się do szlagieru, deszcz na ziemię sprowadzić, wieścić wiosnę i jeszcze niepokojem zarazić. Wymiana motywu konieczna - na Ptasiek Cafe itd...
gm
16 postów, głosy mężczyzn i głosy kobiet - jest w pierwiosnku leśnym jakaś siła.
OdpowiedzUsuńJanusz Kostynowicz
A. Mickiewicz, Pierwiosnek, fragment dialogu
OdpowiedzUsuńKwiatek
Dni nasze jak dni motylka,
Życiem wschód, śmiercią południe;
Lepsza w kwietniu jedna chwilka
Niż w jesieni całe grudnie.
Czy dla bogów szukasz datku,
Czy dla druha lub kochanki,
Upleć wianek z mego kwiatku,
Wianek to będzie nad wianki.
Tak to leciało! gm
Na początku Pan Janusz Kostynowicz martwił się, co to będzie jak pierwiosnek odleci...
OdpowiedzUsuńA co będzie, jak już nie odleci?
Minął romantyzm, jeden wiek, tydzień cały ptaki, kwiatki już wybrzmiały ...
mgła za oknem
mgła nad Wisłą
siadła kawka na balkonie
ona wie
głupie ptaszysko
gm
Pierwiosnek już miał odlecieć, ale jak wiele innych ptaków z okolic Słowobrazu,
OdpowiedzUsuńzostał jeszcze ze względu na Jurka.
A nawet gdy odleci, zostanie poezja Gm,
równie płochliwa.
Janusz Kostynowicz
Postawione od niechcenia, zdawkowe wydawałoby się pytanie Gm, które pada na końcu, czyli po ptokach, stawia przed nami kwestię świadomego, czyli nieufnego uczestnictwa w teatrze Słowobrazu.
OdpowiedzUsuńMichał Łukaszewicz, codzienny gość komentarzy, domaga sie, jak słyszę, nieufności wobec naiwnego odczytywania lektur.
Michała bawi ta symboliczna fikcja, uwielbia jej groteskową wieloznaczność, ale żąda od nas rzetelności i precyzji w prezentowaniu drobiazgów. Stąd Atlas Kruszewicza, komplet obiektywów i dociekania porównawcze.
Pierwiosnek jest w tym przedstawieniu płowym ptaszkiem, ale również symbolem maleńkiego odrodzenia, takiego na naszą miarę. Jest przeciwieństwem orła bielika, którego Jerzy nie spotkał jeszcze w swoim ogrodzie.
Ptaki mają stałe miejsce w świecie symbolicznym. Kto tego nie rozumie, popada w niecierpliwość i przaśną dosadność, jak P21, że niby ile można gadać o tym "lecie kukułek i innych pierdółek". Taki czytelnik kukania nie policzy, nie dowie się, co ono zapowiada: pieniądze, rychłą śmierć, czy małżeństwo.
Autor Słowobrazu, kompan Michała, nie jest zadufany, nie narzuca nam żadnej interpretacji.
Dopuszcza nawet zasadniczą wątpliwość, że być może jednoczymy się nie pod znakiem pierwiosnka, ale piecuszka. Podobny wygląd, głos identyczny, tylko nieco ciemniejszy odcień nóżek.
Z wykształcenia, co wiem, Autor Słowobrazu nie jest przyrodnikiem, ale polonistą. Pewniej porusza się w przydrożnych leśmianach niż w litym lesie. Czasami myli, do czego sam się przyznaje, gatunki ptaków, a nawet drzew.
Wybaczcie Poecie!
Janusz Kostynowicz
Ależ...
OdpowiedzUsuńto błądzenie lessmanowosemantyczne
prowadzi przecież przez dantejski ciemny las
prosto na jasną polanę niezapomnianych wersetów
-
Odsyłam na YouTube
Sambor Dudziński - O wróbelku (FAMA)
gm
O makolągwo mego serca, wspomnij wiersz Stanisława Grochowiaka (już raz, lat dwadzieścia temu, tobie, ciężko schorowanej, a jednak pogodnej przyniosłem ten wiersz do szpitala):
OdpowiedzUsuńMiłość -
Dziś myślę o niewielkich ptakach
Idących wolno na łapach zbolałych
Miłość -
Dziś gdy dotnę twych ust zbiedniałych
Gdzie była miłość -
A pomyślę jaka
Miłość -
Dziś powiem
Dam jej kształt
Odkłamię
Niewielkim ptakom na skrzydeł dźwiganie
nawet piecuszki
OdpowiedzUsuńmaja zimne nóżki
więcej o ptakach
u Grochowiaka
P21 rehabilituje się Grochowiakiem. Dzięki mu za to, niech dopisze, że to wiersz bez tytułu z Inedita 1964 - 1972, że nie zestarzał się nam do końca Staszek.
Jerzy wie, że obolałe łapki ptaków odczuwają tylko poeci.
Dialog
Opowiedział mi człowiek, który pije wódkę
że ma nogi dosyć dobre, na starość też nie narzeka;
że nawet wierzy w Boga, to znaczy coś po śmierci;
że owszem,
że odłożył.
Na czarną godzinę.
Odrzekłem człowiekowi, popijając wódkę,
że chmury jeśli sine, to tak zwykle bywa pod jesień,
że jest to rzecz normalna iż drzewa krzywo rosną,
a ptaszki - krocząc po śniegu- przeziębiają łapy.
Potem
Padliśmy sobie
w ramiona
z wielkim płaczem
Stanisław Grochowiak z tomu "Nie było lata", 1969
Janusz Kostynowicz
Zimne nóżki zajadają pospolici żarłacze
OdpowiedzUsuńi poeci, gdy śpiew słychać
" Hop szklankę piwa!"
gm
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOdpowiem Peatero tak:
OdpowiedzUsuńjesień zbliża się jak co roku. Farby już na paletę wycisnęła. Potem zima zaskoczy nie tylko drogowców.Wiosna będzie, ja poczekam na lato.
Jeśli jednak nie zbliży się sam Autor, to biedne ptaszęta zostaną wypatroszone
z podstawowych i symbolicznych znaczeń, zdechną nawet ptaki niebieskie.
Kruk z sową - wypchane - zostaną przesłane do Muzeum Eksponatów Nieistniejącego Świata.
Jak się szarogęszę tu
- odlatuję ju gm
Popijając,Peatero, można wszystko.
OdpowiedzUsuńCzęściej się tu zielonogęsisz, Gm.
Janusz Kostynowicz
Pocieszające jest to, że nadchodzi czas Sikorek, też mogą mieć zimne nóżki i zamieniać się w Piecuszki.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPotęga technologii. Nocą coś błyska przy łóżku. W maszynerii blogu ustawiłem powiadamianie o wpisach sms-em, a w telefonie bezgłośne - tylko diodą. Otwieram sms-y i widzę, że nadeszły trzy komentarze do blogu. Z telefonu, za pomocą wi-fi, łączę się z gmailem, dokąd też wpływają. Czytam. Piszą o sikorkach, że przychodzi ich czas i że mają zimne nóżki. Myślę: potęga technologii w służbie przyrody. Wzruszam się i już nie usnę. Wstaję o 4 i jadę z Bubą. Deszcz dudni mi o kaptur.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń