sobota, 4 września 2010

Pierwiosnek pod jesień

Naprawdę nie ma milszej chwili – pisałem o tym -  niż ta, kiedy nawiązuje się kontakt. Ta mała ptaszynka zaświstała na mnie dziś o poranku w zaroślach nawłoci, tuż za płotem. Kiedy podszedłem z aparatem, ukryła się, żeby po chwili pokazać się znowu i łaskawie popozować. Choć zrobiłem ponad dziesięć zdjęć mam wątpliwości: piecuszek to, czy pierwiosnek? A może całkiem kto inny? Już raz dałem tu plamę nazywając osikę bukiem, więc muszę być ostrożny.
Oba pokrzewkowate nie różnią się niemal wyglądem, a w dodatku tzw. głos kontaktowy (przesłuchałem płytę z atlasu Kruszewicza) mają niemal identyczny. Podobno decyduje barwa nóg (prawidłowo: skoków), pierwiosnek ma ciemniejsze. Myślę, że to chyba jednak on. Dobrze jest pod jesień spotkać się z pierwiosnkiem.

33 komentarze:

  1. Gorzej, gdy jesienią pierwiosnek odleci, i pozostają tylko kumple seniorzy.

    Janusz Kostynowicz

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogłoby się tak wydawać, ale jeśli się naprawdę kocha ptaki, to zawsze przyleci jakaś sikorka, czarnogłówka albo świstunka leśna. W żadnym wypadku dzierlatka ani tym bardziej makolągwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panowie są niesłychanie wrażliwi na urok i piękno...ptaków.
    Moja wiedza wywodzi się z obserwacji bliskich, a Korespondent jedynie mi tę prawdę potwierdza.

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę kocham ptaki,ale w moim życiu liczą się teraz tylko kawki. Tu muszę poskarżyć się na Jerzego, że trudno go wyciągnąć na kawkę.

    Janusz Kostynowicz

    OdpowiedzUsuń
  5. Kawkę pijam z miodem...
    Kawki odwiecznie coś ukrywają...
    Z gołębiami drę koty...
    Z sowami chodzę na ploty,
    rzadko spać z kurami.
    I zawsze jestem wzruszona,
    gdy ptak - to gęś,
    a w dodatku - ZIELONA!
    gm

    OdpowiedzUsuń
  6. Panie Kowarski, może łatwiej będzie na barana.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kowarskiego zatkałem w ciemnej butelce.
    Kto odkorkowuje, na plecach dżina czuje.
    Możesz go brać na barana, tylko co powiesz, Lu, gdy zapyta Cię o Twoje życzenia?

    My ze Słowobrazu generalnie robimy w ptactwie. Czy widzisz Lu, jak uganiam się za kawkami, jak Jerzy podchodzi świstunkę a Gm z gołębiami drze koty?

    Janusz Kostynowicz

    OdpowiedzUsuń
  8. I w dodatku ładne fotki pstrykacie. Pracujecie w ptactwie jak profesjonaliści.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyż nie wiesz miła Lu, że profesjonalistą od babskich spraw jest ginekolog, a od męskich - ornitolog?

    OdpowiedzUsuń
  10. uff, już zaczęłam się martwić, że moje komenty są dosadne

    OdpowiedzUsuń
  11. Twoje były dosadne i ożywcze, Lu. Tymczasem są pretensję do P21, że ta jednostka artylerii ciężkiej płoszy ptactwo.

    Janusz Kostynowicz

    OdpowiedzUsuń
  12. Bo ile można tych kukułek i innych...

    OdpowiedzUsuń
  13. Trzeba zapytać o to La Fontaine,a

    Janusz Kostynowicz

    OdpowiedzUsuń
  14. I po ptokach, P21.
    Śnią mi się różowe słonie
    Alojzy Gżegżółka

    gm

    OdpowiedzUsuń
  15. Pisałem króciutko i ktoś mógłby odnieść wrażenie, że jestem przeciw. A ja jestem za, a nawet przeciw. Bo czemuż nie mielibyśmy wyśpiewywać:
    "Ona biedna tam została,
    Makolągwa moja, moja mała"
    Brzmi to bardziej opiekuńczo, bo jaskółka swoim “lotem jaskółczym” jakoś sobie poradzi.
    Jeśli chodzi o nazwy obiektów pięknych lub brzydkich, to spodobała mi się ostatnio obserwacja skandalisty Żuławkiego o językowo-brzmieniowym opisie motyla. Po polsku - motyl, po angielsku - butterfly, po francusku - papillon, a po niemiecku - Schmetterling. Okropne, jak całe niemieckie poczucie humoru i nadczłowiecze poczucie honoru.

    OdpowiedzUsuń
  16. Każdy mo-tyle , na ile sobie zasłużył.
    Jaskółki potrafią kręcić kółka, wkręcić się do szlagieru, deszcz na ziemię sprowadzić, wieścić wiosnę i jeszcze niepokojem zarazić. Wymiana motywu konieczna - na Ptasiek Cafe itd...

    gm

    OdpowiedzUsuń
  17. 16 postów, głosy mężczyzn i głosy kobiet - jest w pierwiosnku leśnym jakaś siła.

    Janusz Kostynowicz

    OdpowiedzUsuń
  18. A. Mickiewicz, Pierwiosnek, fragment dialogu

    Kwiatek

    Dni nasze jak dni motylka,

    Życiem wschód, śmiercią południe;

    Lepsza w kwietniu jedna chwilka

    Niż w jesieni całe grudnie.



    Czy dla bogów szukasz datku,

    Czy dla druha lub kochanki,

    Upleć wianek z mego kwiatku,

    Wianek to będzie nad wianki.

    Tak to leciało! gm

    OdpowiedzUsuń
  19. Na początku Pan Janusz Kostynowicz martwił się, co to będzie jak pierwiosnek odleci...
    A co będzie, jak już nie odleci?
    Minął romantyzm, jeden wiek, tydzień cały ptaki, kwiatki już wybrzmiały ...

    mgła za oknem
    mgła nad Wisłą
    siadła kawka na balkonie
    ona wie
    głupie ptaszysko
    gm

    OdpowiedzUsuń
  20. Pierwiosnek już miał odlecieć, ale jak wiele innych ptaków z okolic Słowobrazu,
    został jeszcze ze względu na Jurka.

    A nawet gdy odleci, zostanie poezja Gm,
    równie płochliwa.

    Janusz Kostynowicz

    OdpowiedzUsuń
  21. Postawione od niechcenia, zdawkowe wydawałoby się pytanie Gm, które pada na końcu, czyli po ptokach, stawia przed nami kwestię świadomego, czyli nieufnego uczestnictwa w teatrze Słowobrazu.

    Michał Łukaszewicz, codzienny gość komentarzy, domaga sie, jak słyszę, nieufności wobec naiwnego odczytywania lektur.

    Michała bawi ta symboliczna fikcja, uwielbia jej groteskową wieloznaczność, ale żąda od nas rzetelności i precyzji w prezentowaniu drobiazgów. Stąd Atlas Kruszewicza, komplet obiektywów i dociekania porównawcze.

    Pierwiosnek jest w tym przedstawieniu płowym ptaszkiem, ale również symbolem maleńkiego odrodzenia, takiego na naszą miarę. Jest przeciwieństwem orła bielika, którego Jerzy nie spotkał jeszcze w swoim ogrodzie.

    Ptaki mają stałe miejsce w świecie symbolicznym. Kto tego nie rozumie, popada w niecierpliwość i przaśną dosadność, jak P21, że niby ile można gadać o tym "lecie kukułek i innych pierdółek". Taki czytelnik kukania nie policzy, nie dowie się, co ono zapowiada: pieniądze, rychłą śmierć, czy małżeństwo.

    Autor Słowobrazu, kompan Michała, nie jest zadufany, nie narzuca nam żadnej interpretacji.

    Dopuszcza nawet zasadniczą wątpliwość, że być może jednoczymy się nie pod znakiem pierwiosnka, ale piecuszka. Podobny wygląd, głos identyczny, tylko nieco ciemniejszy odcień nóżek.

    Z wykształcenia, co wiem, Autor Słowobrazu nie jest przyrodnikiem, ale polonistą. Pewniej porusza się w przydrożnych leśmianach niż w litym lesie. Czasami myli, do czego sam się przyznaje, gatunki ptaków, a nawet drzew.

    Wybaczcie Poecie!

    Janusz Kostynowicz

    OdpowiedzUsuń
  22. Ależ...
    to błądzenie lessmanowosemantyczne
    prowadzi przecież przez dantejski ciemny las
    prosto na jasną polanę niezapomnianych wersetów
    -
    Odsyłam na YouTube
    Sambor Dudziński - O wróbelku (FAMA)
    gm

    OdpowiedzUsuń
  23. O makolągwo mego serca, wspomnij wiersz Stanisława Grochowiaka (już raz, lat dwadzieścia temu, tobie, ciężko schorowanej, a jednak pogodnej przyniosłem ten wiersz do szpitala):

    Miłość -
    Dziś myślę o niewielkich ptakach
    Idących wolno na łapach zbolałych

    Miłość -

    Dziś gdy dotnę twych ust zbiedniałych
    Gdzie była miłość -
    A pomyślę jaka

    Miłość -

    Dziś powiem
    Dam jej kształt
    Odkłamię

    Niewielkim ptakom na skrzydeł dźwiganie

    OdpowiedzUsuń
  24. nawet piecuszki
    maja zimne nóżki
    więcej o ptakach
    u Grochowiaka

    P21 rehabilituje się Grochowiakiem. Dzięki mu za to, niech dopisze, że to wiersz bez tytułu z Inedita 1964 - 1972, że nie zestarzał się nam do końca Staszek.

    Jerzy wie, że obolałe łapki ptaków odczuwają tylko poeci.


    Dialog

    Opowiedział mi człowiek, który pije wódkę
    że ma nogi dosyć dobre, na starość też nie narzeka;
    że nawet wierzy w Boga, to znaczy coś po śmierci;
    że owszem,
    że odłożył.
    Na czarną godzinę.

    Odrzekłem człowiekowi, popijając wódkę,
    że chmury jeśli sine, to tak zwykle bywa pod jesień,
    że jest to rzecz normalna iż drzewa krzywo rosną,
    a ptaszki - krocząc po śniegu- przeziębiają łapy.

    Potem
    Padliśmy sobie
    w ramiona
    z wielkim płaczem

    Stanisław Grochowiak z tomu "Nie było lata", 1969

    Janusz Kostynowicz

    OdpowiedzUsuń
  25. Zimne nóżki zajadają pospolici żarłacze
    i poeci, gdy śpiew słychać
    " Hop szklankę piwa!"
    gm

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  27. Odpowiem Peatero tak:
    jesień zbliża się jak co roku. Farby już na paletę wycisnęła. Potem zima zaskoczy nie tylko drogowców.Wiosna będzie, ja poczekam na lato.
    Jeśli jednak nie zbliży się sam Autor, to biedne ptaszęta zostaną wypatroszone
    z podstawowych i symbolicznych znaczeń, zdechną nawet ptaki niebieskie.
    Kruk z sową - wypchane - zostaną przesłane do Muzeum Eksponatów Nieistniejącego Świata.
    Jak się szarogęszę tu
    - odlatuję ju gm

    OdpowiedzUsuń
  28. Popijając,Peatero, można wszystko.
    Częściej się tu zielonogęsisz, Gm.

    Janusz Kostynowicz

    OdpowiedzUsuń
  29. Pocieszające jest to, że nadchodzi czas Sikorek, też mogą mieć zimne nóżki i zamieniać się w Piecuszki.

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  32. Potęga technologii. Nocą coś błyska przy łóżku. W maszynerii blogu ustawiłem powiadamianie o wpisach sms-em, a w telefonie bezgłośne - tylko diodą. Otwieram sms-y i widzę, że nadeszły trzy komentarze do blogu. Z telefonu, za pomocą wi-fi, łączę się z gmailem, dokąd też wpływają. Czytam. Piszą o sikorkach, że przychodzi ich czas i że mają zimne nóżki. Myślę: potęga technologii w służbie przyrody. Wzruszam się i już nie usnę. Wstaję o 4 i jadę z Bubą. Deszcz dudni mi o kaptur.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

 
blogi