Życie powszednie jakoś to z grubsza reguluje, ale powiedzmy sobie szczerze, robi to często powierzchownie, ot tak, żeby sprawę jakoś załatwić. I chłopcy biorą sobie dziewczyny ze swojej wsi, z klasy, z podwórka, i jakoś im się żyje.
Mnie się to nie podoba, bo z tradycji romantycznej jestem. Od szkoły podstawowej byłem pewien, że gdzieś jest ta jedna, jedyna, wyśniona i trzeba przepłynąć sześć oceanów oraz pokonać tysiąc przeciwności, żeby dojść do jej ust. Oczywiście płynąc przez te oceany, marynarz musi zawijać do portów.
W socjologii tzw. próba reprezentacyjna to tysiąc osób. Znakomicie to widać w sondażach portalowych. Patrzę jak głosowało kilkuset, po paru dniach jest już głosujących kilkanaście tysięcy, a wynik jest ten sam. Powtarzalne są poglądy, ale i powtarzają się profile osobowości. Człowiek żyje w przekonaniu, że jest niezwyczajny, a tu w samej Warszawie znalazłoby się kilkuset takich samych.
Podobnie jest z Nią. Oto nareszcie spotkałeś kobietę swojego życia - jedną, jedyną i wyśnioną. I wielkie jest to szczęście. Lecz jeśli jesteś spostrzegawczy, po jakimś czasie zauważasz, że jest ich co najmniej kilka. Spóźniona mądrość odziera ze złudzeń i wiedzie gorzką drogą: od iluzji fenomenu do doświadczenia typowości. Gdyby nie poezja, gdyby nie literatura, kto podtrzymałby szlachetną męską wiarę w tę jedną, jedyną, wyśnioną?
-----------------------
Jest dzień Męki Pańskiej, czyli Wielki Piątek, 6 kwietnia 1327 roku. Dwudziestotrzyletniego Francesco Petrarkę biorą w niewolę piękne oczy Laury. Amor znalazł go zupełnie bezbronnego i tym mocniej ugodził tam, "gdzie zwykle łamały się strzały". Pisze z sarkazmem: "Zdaje się, że nie przyniosło mu chluby zranienie mnie strzałą w takim stanie, podczas gdy wam, (czyli Tobie Lauro - przyp. J) nawet łukiem nie zagroził". Zatem nie zakochała się w nim, ale on przez 21 lat będzie ją wielbił i pisał do niej wiersze, póki "śmierć chciwa" jej nie zabierze.
Przytaczam, uchodzący za najdoskonalszy, sonet 159, a także zabawne Divertimento Starszych Panów z roku 1966 z genialną rolą Bogumiła Kobieli, który w niespotykany gdzie indziej sposób interpretuje ten piękny wiersz.
Z jakiej to sfery nieba, z czyjej myśli
Tak doskonały wzór natura wzięła
Do tej cudownej twarzy, w której błysły
Najwyższe cechy nieziemskiego dzieła?
Leśna boginka? Czy nimfa nad wodą
Na wiatr warkocze złote rozpuściła?
Kto jaśniał kiedy tylu cnót urodą?
Najwyższa z nich mej śmierci winną była.
Szukając boskiej piękności, na darmo
Szuka ten, który nie widział jej oczu;
Błyszczą jak gwiazdy wspaniałe w noc czarną.
Jakie miłości są sprawy i dzieje,
Nie wie ten, kto jej słodyczy nie odczuł,
Nie wie, kto nie wie, jak ona się śmieje.
Francesco Petrarca, sonet 159
tłum. Jalu Kurek
Mimo mgły smutku - ta zapomniana elegancja stylu i finezja humoru podziałała jak woda z cudownego źródła.
OdpowiedzUsuńPosłuchajcie - Ona tu karmiła będzie...( ona tu karmi łabędzie).
Okazuje się jednak na końcu, że to Prezes jest ojcem karmiącym.Lepszy Kobiela od Fernandela - tak mawiałam, kiedy zachwyciłam się Bogumiłem K.
W sprawie Petrarki - przechowywał on listy Abelarda i Heloizy, część z nich została uratowana, a część wciąż jest poszukiwana. (E.Gilson, Heloiza i Abelard)
Abelard nigdy nie kochał Heloizy, o czym przekonana Heloiza tak mu pisała:
" Nigdy, Bóg mi świadkiem, nie szukałam w tobie niczego innego poza tobą samym.(...)
Wiązało cię ze mną raczej pożądanie niż przyjaźń, raczej płomień pragnienia niż miłość..."/Helloise, Epist.II. /
A jednak...
gm
"Wiązało cię ze mną raczej pożądanie niż przyjaźń, raczej płomień pragnienia niż miłość."
OdpowiedzUsuńNie wiemy jak tam było między nimi, ale rozbicie przez uczoną Eloizę tych dwóch nierozerwalnych dotąd atomów, być może zaważyło na dalszych losach ludzkości. Odtąd kobiety zaczęły dzielić ten włos na dwoje, a współczesne czasy obfitują w liczne publikacje i pisma, które zajmują się tylko tą sprawą.
Francesco Petrarca Sonet 132
OdpowiedzUsuńJeśli to nie jest miłość - cóż ja czuję?
A jeśli miłość - co w niej jest takiego?
Jeśli rzecz dobra - skąd gorycz, co truje?
Gdy zła - skąd słodycz cierpienia każdego?
Jeśli z mej woli płonę - czemu płaczę ?
Jeśli wbrew woli - cóż pomoże lament ?
O śmierci żywa, radosna rozpaczy,
Jaką nade mną masz moc! Oto zamęt .
Żeglarz, ciśnięty złym wodom dla żeru,
W burzy znalazłem się podarłszy żagle,
Na pełnym morzu, samotny, bez steru.
W lekkiej od szaleństw, w ciężkiej od win łodzi
Płynę nie wiedząc już sam, czego pragnę,
W zimie żar pali, w lecie mróz mnie chłodzi.
Starsi Panowie wpisali Petrarkę w jeden ze swoich wieczorów(pojawia się tam Roszkowski mówiący: "Francesco Petrarca, włoski poeta żyjący w..."). A wiązało się to z pojawieniem się nowego przekładu "Sonetów do Laury". Właśnie ten tomik zakupiłem i stosując się do zasad mnemotechniki(zakrywanie coraz dłuższych fragmentów tekstu) - nauczyłem się na pamięć Sonetu 132.
Miałem wtedy czternaście lat (a może piętnaście) i szukałem wzorów idealnej miłości. Ale pierwsza, do dziś trwająca miłość, była prosta i jasna, pod znakiem Grochowiaka ("Opowiedz ptaka"). Aż przyszła druga miłość (czy można kochać dwie kobiety?). I tu wrócił Petrarka - na Walentynki wysłałem Mojej Laurze Sonet 132, dopisując na końcu pytanie:
"L., widzisz tego żeglarza? Jest szczęśliwy, choć poraniony."
Jerzy, widzę,
OdpowiedzUsuńże nienadaremnie bronił Eloizy Gilson.
Nie ona rozbiła te atomy,(prowokowała milczącego Abelarda do odpowiedzi). Rozdzielano ich nieustannie.Pozostali jednością,ponieważ
Mais je ne crei, par m'ame
Qu'onques puis fust nul tel fame.
Jan z Meung
Czekam na 361. Dicemi spesso...
gm
To piękny sonet -132 – i znajomo brzmi, bo gdzieś w naszych upodobaniach zapisał Franciszek Karpiński stylistykę antytezy kolędą „Bóg się rodzi”.
OdpowiedzUsuńNie żebym uważał, że tłumaczenie Jadwigi Miszalskiej jest lepsze, ale dam, bo każde jest jak wiersz odczytany na nowo. Dam, bo mam: kupiłem 900-stronicowe krytyczne wydanie drobnych wierszy włoskich Petrarki, wydawnictwa nomen omen: słowo/obraz terytoria (właścicielem jest, jeśli się nie mylę, wielka nadzieja białych, pan Janusz Palikot).
Jeśli nie miłość, cóż jest to, co czuję?
A jeśli miłość, jaka i dlaczego,
jeżeli dobra, tak gorzko smakuje?
Jeśli występna, cóż w bólu słodkiego?
Jeśli z mej woli płonę, na cóż płacze?
Jeśli wbrew sobie, cóż skargi poradzą? O śmierci żywa, rozkoszna rozpaczy,
skąd bez mej zgody swoją bierzesz władzę?
Jeśli się zgadzam, czemum zrozpaczony?
Wśród wrogich wichrów na bezbronnej łodzi
po pełnym morzu bez steru żegluję.
Tak lekki w mądrość, błędem obciążony,
że sam już nie wiem, jaki cel mnie zwodzi,
drżę w środku lata, zimą płomień czuję.
Przepraszam, w drugiej strofie oczywiście wers trzeci wskoczył do drugiego.
OdpowiedzUsuńGM, sonet nr 361, zaczynający sie od słów:
Często powiada mi wierne zwierciadło,
Nie tylko ono, także zgiete bary,
Duch umęczony i sterane ciało:
Nie łudź się dłużej, bo jesteś juz stary.
tymczasem prezentowany w Słowobrazie nie bedzie. To znaczy jakiś czas jeszcze nie.
Nieszczęściem nowych tłumaczeń jest gubienie tradycji kulturowego odczytania oryginalnego tekstu. Czy możliwy byłby film “Mistrz” (stary aktor ratuje młodego partyzanta przed rozstrzelaniem udowadniając, że grał Makbeta, i wobec tego nie jest “niezasługującym“ na rozstrzelanie starcem, ale osobnikiem równie groźnym dla Niemców, bo twórcą kultury - po latach ten sam uratowany, teraz aktor, wbrew koncepcji reżysera nowego wystawienia “Makbeta“, nie może (nie chce) odstąpić od tamtej, starej interpretacji monologu Makbeta), gdyby podstawą ciągłości nie był ten sam przekład Makbeta? Sonet 132 recytowała najwybitniejsza, w moim przekonaniu, polska aktorka - Teresa Budzisz-Krzyżanowska (to jej powierzył Wajda rolę Hamleta!) - w świetnie zrobionym klipie telewizyjnym (Krzyżanowska jedzie tramwajem, bo miłość nie potrzebuje wyjątkowej scenerii). Oryginał tekstu w jakimś stopniu jest dla mnie dostępny w trzech poznawanych przeze mnie językach (angielskim, rosyjskim i niemieckim), i zawsze staram się o wydania dwujęzyczne poetów z tych obszarów kulturowych. Ale co z włoskim, hiszpański, francuskim? Tu zdaję się na własne odczucia, opinie krytyków i tradycję…
OdpowiedzUsuńP.S. W przytoczonym przeze mnie tłumaczeniu Jalu Kurka “samowolnie” zmieniłem fragment “a jeśli miłość, co to jest takiego” na “a jeśli miłość, co w niej jest takiego” i cieszę się, że to nowsze tłumaczenie jest bliskie mojej, intuicyjnej interpretacji (“co to jest” brzmiało, dla mnie, jak dziecinne “cio to“, a przy całym uszanowaniu dla dzieciństwa, miłość dorosłą należy zaliczyć do następnego etapu w kolejności kochania).
Sonet 90
OdpowiedzUsuńprzełożył Jalu Kurek
Były to włosy złote,rozpuszczone
W tysiącu słodkich loków,krętych,jasnych,
Światło wspaniałe drgało rozelśnione
W oczach przepięknych,które dziś przygasły.
Twarz była pełna współczucia,czy szczerze?
Twarz się zmieniała w barwie,czy być może?
Cóż więc dziwnego w tym,że gdy otwieram
Powieki,czuję nagle w piersiach pożar?
Stąpanie jej nie było rzeczą ziemską
lecz anielskiego ducha,a jej słowa
brzmiały inaczej niżeli ludzka mowa.
To blask niebiański,to słońce zwycięskie,
Tak ją widziałem,i choć tak dziś nie jest,
Gdy łuk oddala rana zdrowieje.
Kto dziś potrafi tak kochać?????
B
Ach, przecież - to w ostatnich strofach sonetu zwanych refleksyjnymi, w tłumaczeniu Jalu Kurka brzmią słowa takie:
OdpowiedzUsuńI widzę dobrze życie jest przelotne,
Na ziemi żyje się raz przecie;
Słyszę głos w sercu odbity stokrotnie,
Tej, która wreszcie wyzwolona z ciała,
Za życia swego jedyna na świecie,
( Tak mi się zdaje) wzięła wszystkim chwałę.
O tłumaczenie tu chodzi i tę JEDYNĄ, toteż o nocnej godzinie cytuję Petrarki, ów niechciany, sonet 361. Prosząc o litość...
Komentarz B. można potraktować jako retoryczne pytanie do Autora Słowobrazu.
( Nie jestem feministką , nie czytam Manueli G., ale wiem, że kochać potrafi ten tylko ten, albo i nie...)
gm
PS
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=PCcM9h1v0TM
gm