Dzięki czułej - wypracowanej przez stulecia - ergonomii, wygląda tak szlachetnie, jakby była instrumentem muzycznym.
Na takim pulpicie napisałem kiedyś pierwsze słowo. Zapewne pochodziło z elementarza Falskiego: As albo Ala. Dziś myślę, że Ala.
Mimo, że były jakieś lekcje kaligrafii, bazgrałem. Dosłownie. Może to jakieś porażenie, a może dlatego, że stalówki rozczepiały się i zamulały włóknami celulozy, atrament w kałamarzu podchodził wodą i szczerze powiedziawszy pachniał sikami (szkolna legenda pierwszoklasistów głosiła, że to sprawka drugoroczniaków). Obsadka też była paskudna, bo obgryziona, ale to już moja robota.
Tablica nigdy nie dawała się dobrze wytrzeć. Jeszcze nie było gąbek i wiecznie mokra ścierka nieładnie pachniała. Kreda, która jakoś zawsze leżała pod nią, była wilgotna i nie chciała pisać. Właściwie to dobrze, bo całkiem sucha wydawała przy pisaniu zgrzyt, na którego wspomnienie jeszcze dziś dolna partia pleców marszczy mi się z trwogi.(...)
Tak, szkoła to było potworne skrępowanie indywidualności, nieustające obowiązki, wieczne pretensje i manipulacja. Kiedy jednak zapaliło się światełko wolnej wiedzy, kiedy można było buszować w szkolnej bibliotece, potem czytać i czytać, robić doświadczenia na lekcjach chemii i fizyki, uczestniczyć w cudownych lekcjach polskiego z Piotrem Wierzbickim, ścigać się i skakać w dal, to dało się, naprawdę dało się znieść cały ten koszmar.
Słowobraz, Cały ten koszmar, 2010
Kocham tę ławkę. Może to moja?
OdpowiedzUsuńKoszmary zatarła kruszejąca pamięć. Na pierwszy plan wybija się zabawa w dwa ognie podczas przerw, gra w ping-ponga w świetlicy, odprowadzanie się po lekcjach do domu, wystawanie przed bramą każdej z przyjaciółek, być może dłużej niż niejedna lekcja. O czym rozmawiałyśmy? Kto to dziś wie.
A następnego dnia powrót do ławki.
Krystyna
mają magię takie ławki. Nawet jak patrzę na to zdjęcie czuję się jak w szkole.
OdpowiedzUsuńI półka pod pulpitem, mieszcząca skarby, często niedojedzone jabłko, i poobijane kolana o środkowy łącznik, i śliną wyznaczana linia demarkacyjna zajmowanej połaci pulpitu, i...
OdpowiedzUsuńA ja pamiętam kolegę, który siedział przede mną w ławce. Miał na imię Jurek. Nic nie mówiąc,Jurek odwrócił się i położył mi na ławce orzechy. Zawstydziłam się.
OdpowiedzUsuń